Marcin Daniec, Czasopisma

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
I love chomiki - Marzenia Marcina DańcaKiedy wspomnę MikołaTo aż mnie zatyka.Napisałem RO WER GÓR SKIA przyniósł chomikaJa do tego MikołajaWięcej nie napiszę.Co chłopakom w szkole powiem ?Że dostałem myszę ?A tu jeszcze przyjechałaRodzina na więta.Ciocia Jadzia, wujek MietekI ten chwalipięta.Jeszcze nawet kurtki nie zdjšłA już się przechwalaCo dostałe pod choinkę ?Bo ja to górala.Kiedy słyszę tego chłystkaTo aż mnie złoć bierze,Jak go kopnę to wyleciZanim się rozbierze.Ale tylko pomylałemMasz ty szczęcie chłopie,Że sš więta, no bo w więtaGoci się nie kopie.Lecz mu chyba dofasolęAlbo się poryczę,Bo ten kretyn ledwo przyszedłJuż zżarł mi słodyczeNagle słyszę , znów kto puka,Krzyczę Drzwi popsute !Pewnie znowu jaki gnojekCo dostał komputer.Patrzę rety!.. wuj ze Stanów,A z nim jaka szprycha.Rude loki, płaszczyk mini,My name is KrychaZ tym angielskim tak palnęłaAż mam w głowie młynek,Odpaliłem jej po polskuA ja yyyy . MarcinekOna płaszczyk sobie zdjęła,Tu bluzeczka modra,W dole to co jak spódnica,Lub pasek na biodrach.Ja już czuję, że mi słabo,Serce ledwo pika,A tu wpada ten kurdupelMarcin ma chomikaaa !!! Marcin ma chomikaaa !!!Pięci tylko zacisnšłemKoniec z tobš brachu !,Chcesz mi tu przed AmerykšNarobić obciachu ?!Żebym stał się pomiewiskiemW kraju Myszki Miki ?!Wtedy Krycha się odzywaI LOVE CHOMIKIWidać u nich na zachodzieInna jest kultura.Bo czy u nas takš laskęPoderwiesz na szczura ?Na kolonii - M. Daniec Kabareton Opole 98Na kolonii nasza paniW morzu sobie pluska,Nagle tonie,facet do niej,No i usta usta.Pan ratownik wie jak zrobićSztuczne oddychanie,No i odtšd wcišż się topišSame starsze panie.Na poczštku to panowieTeż się topić chcieli,Lecz w ekipie ratowniczejNie było Pameli.Aż nareszcie cała plażaByła ostrzeżona,Że ratownik ledwo żyjeI kšpiel wzbroniona.No to pani słodkie oczyRobi do kaowca,Chociaż nie jest ratownikiem,Wyglšd miał fachowca.Nam kazała w piasku kopać,A my wszyscy w strachu,We człowieku przekop plażę,Jak tu tyle piachu!Można w pogrzeb się pobawićRzekł Lesiu Mšdrala,Jeden kopie, drugi leży,Reszta się opala.No to w pogrzeb się bawimy,Wkoło siedzi grupa,Ja robiłem za grabarza,A Ada za trupa.Włanie dołek poszerzałem,Żeby był jak trzeba,Nagle widzę kostium w grochyI jš na tle nieba.Okulary, włos rozwiany,Nogi aż po szyję,A ja kurcze jak idiotaTym szpadelkiem ryję!Ona mówi: Robię zamek,Kto z was mi pomoże?A tu Ada się gramoli,Chyba mu przyłożę!Z chłopakami, słowo daję,Nie wiem co się stało,W garć łopatki i wiaderka,A mnie aż zatkało.Ona chodzi, pier do przodu,Widać, że rżnie damę,A te głupki, aż wstyd patrzeć,Budujš jej zamek.Mnie to tak zamurowało,Że stałem jak kołek,Aż tu słyszę za plecami:Ale fajny dołek!Patrzę ONA ! No to mówię:Sam go wykopałem.No i takim to sposobemJolkę poderwałem.A w chłopaków piorun strzelił,No bo czy się zdarza,Że najlepsza laska z plażyLeci na grabarza?Narzeczony Misski - Marzenia Marcina DańcaDzi w przedszkolu był Mikołaj,Ale była heca!Ledwo uszedł kilka krokówJuż leżał na plecach!Nasza pani, dobra duszaNa pomoc mu bieży,Ale jak się nie polinie,I na więtym leży.Wtedy pani dyrektorka,Do niej tak powiada,Żeby pani zeszła z pana,Bo tak nie wypada.Nasza pani cała w pšsach,A Mikołaj sztywny,Widać z tego, że on wcaleNie taki aktywny.Ale zerwał się od razu,Jak go zlali wodš,No i stał jak zmokła kuraZ odklejonš brodš.Cała grupa przedszkolakówZe strachu się trzęsła,Wszyscy lepia wytrzeszczyliI nura pod krzesła!Ten oferma z Be zerówki,Co karate ćwiczy,Jak nurkował pod krzesełko,Wyrżnšł się i ryczy.Jedno krzesło zajšł Bolek,A że kawał chłopa,Wpierw wycišgnšł spod krzesełkaAdasia Jełopa.Nagle czuję, że kto do mnieNa chama się wciska,Chciałem walnšć,lecz o rety!Onapiękna Kryka.Łeb wsadziła pod krzesełko,Spojrzała mi w oczyJuż mylałem, że mi sercePrzez gardło wyskoczy.Obie ręce, obie nogiNagle mi zadrżały.Ona cicho wyszeptałaNo! Posuń się mały!wiat mi w oczach zawirował,Chyba z dumy pęknę,Że ja kucam z Miss PrzedszkolaPod jednym krzesełkiem.Mógłbym kucać tak na wieki,Aż do podwieczorka,Nagle krzesło się podnosi,Patrzę DYREKTORKA !No, dzieciaki, już wyłacie,Bo będę się gniewać.Widać nawet dyrektorkaCo już podejrzewa.To intelfragrantirozpaliło wszystkichI to były zaręczynyMoje, no i Kryki.Bo od dzisiaj na mnie wołajš:NARZECZONY MISSKI !NARZECZONY MISSKI !BOCIANY - Marzenia Marcina DańcaKiedy noce były długieNo bo była zima,A po zimie przyszła wiosnaI mama przytyła.I jedlimy znów na obiadprzypalonš zupę,I jak zwykle na apetytTata dał mi w pupę.Wtedy mama powiedziałaBędę mieć dziudziusia.Na to dziadek głono wrzasnšłJa zamawiam wnusia.Widać było, że co jeszczePowiedzieć zamierzał,Ale jemu okularywpadły do talerza.Kiedy dziadek szukał szkiełekBabcia głos zabrała,Że chce wnusię, no bo wnusiJak dotšd nie miała.Dziadek nadal łowił bryleI co zaseplenił,Że on nie chce żadnych dziewczynI zdanie nie zmieni.Wtedy babcia się wpieniłaI mu powiedziała.Że jak on nie lubi dziewczynNie będzie z nim spała.Dziadek miał spać na podłodze,A tata w komórce,No bo marzył on o synu,A mama o córce.Kiedy wszyscy przy obiedzieJuż się posprzeczali,Nagle wzrok wlepili we mnieI wprost zapytali.Co chcesz dostać od bociana ?Siostrzyczkę, czy brata ?A ja procę i wyglšdamGdzie ten bociek lata.Że też tata włanie wtedyMusiał spać na lekcji,Gdy uczono ich o seksieI antykoncepcji ? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl