Lynch Sarah-Kate - Błogosławieni, zachomikowane (hasło 123)

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Sarah - Kate LynchBłogosławieni, którzy robiąserCóż jest tak nadzwyczajnego w tych, co robią ser?„Życie Briana" Monty'ego PythonaDla Sandry i Marka Robinsa - z miłościąPodziękowaniaBędąc z natury ciekawą, zawsze się zastanawiałam, za coinni pisarze dziękują rozmaitym ludziom.Aby nikt nie musiał zastanawiać się na temat tychpodziękowań, wymienię wszystko bardzo dokładnie, więcwybaczcie, jeśli trochę ponudzę...Dziękuję Veronice i Normanowi Steele z Milleens wZachodnim Cork, gdzie po raz pierwszy spotkałam serowarówartystów, i trudno byłoby chcieć lepszego wprowadzenia.Wyobrażałam sobie, że ci, którzy robią ser, są inni(oczywiście, w dobrym sensie) niż reszta tego świata, aVeronica i Norman udowodnili to wspaniale.Podobnie wiele zawdzięczam rodzinie Fergusonów,szczególnie Gianie z Gubbeen Cheese w pobliżu Schull.Nigdy nie byłam w gorętszej kuchni niż ich i nie mówię tu ozwykłej temperaturze. To ona stanowiła inspirację domku wCoolarney. Zanim spotkałam Gianę, wiedziałam, że ser jestczymś magicznym, ale nie wiedziałam dlaczego.Także dzięki Kevinowi Sheridanowi z Dublina zaodpowiadanie z ogromną cierpliwością na moje, bezwątpienia, idiotyczne pytania. Teraz wiem na ten temat dużowięcej, niż wiedziałam, powinien być ze mnie zadowolony.Chciałabym też podziękować Edowi Needhamowi iBridget Freer z Nowego Jorku za nielimitowane pozwolenieużywania kanapy w ich mieszkaniu, a dodatkowo jeszczeBridget za niezmordowaną pracę nad centrami handlowymi zich sklepami z jedzeniem i piciem.Głęboki ukłon przed Dale'em i Stuartem Blunsome'ami,bez których nie skorzystałabym z dobrodziejstwa reprezentacjiprzez Agencję Williama Morrisa, a w szczególności przedStephanie Cabot w Londynie i Ginger Barber w NowymJorku. I jaka to była korzyść! Oczywiście dla mnie. Dziękujęrównież Elyse Green, która przysłała mi taki miły e - mail, iJamiemu Raabowi, Colinowi Foxowi i entuzjastycznemuserdecznemu zespołowi w Warner Books.Chciałabym też podziękować już nieżyjącej TheresieRoberts, niech spoczywa w pokoju, za mój pobyt w Irlandii,szczególnie w Ratooragh, gdy reszta jej rodziny wyprowadziłasię do dalekiej Nowej Zelandii. Gdybym nie spotkała jej orazcudownych Mary i Connie Lucey, nie napisałabym dwóchksiążek.Och, i jest jeszcze ktoś. Ktoś, kto gotuje i sprząta, i dba oto, bym siedziała na ergonomicznym krześle. Ktoś, kto uważa,że ja potrafię wszystko. Ktoś, kto nazywa się Mark Robins,kogo zwabiłam do małżeństwa ze mną i wychowałam takdobrze, że przestał zauważać, iż drzwi są otwarte i może przezcały czas wyrwać się na wolność. Bez niego nic nie miałobysensu.Na końcu, choć nie dlatego, że jest najmniej ważna,chciałabym podziękować mojej najdroższej najsłodszejprzyjaciółce Yetti Redmond, która namawiała mnie całe lata,bym spędziła kiedyś zimę w Dublinie zamiast wyjeżdżać doTurcji.I tak nie opaliłam się, ale poznałam i pokochałam jejrodzinne miasto i otaczające je tereny, i właśnie za to i jejnieprzemijającą przyjaźń jestem prawdziwie wdzięczna.1Nie wolno pospieszać sera.Wszystko musi się zdarzyć w swoim własnym czasie, ajeśli ci to nie odpowiada, po prostu go nie rób.„Dzienniki sera", Joseph Feehan, z archiwów radiowychKsiężna Grace Blue siedziała na stole przed Abbey, jakbywzywając, by ta ją zjadła. Abbey uśmiechała się jak zwyklemarzycielsko, z półprzymkniętymi oczyma i z lekkaodrzuconą w tył głową, jakby właśnie szykowała się dozdmuchnięcia świecy i wypowiedzenia życzenia. Ostatecznieto były jej dwudzieste dziewiąte urodziny i powinny byćświeczki, chociaż Księżna Grace nie była przesadniewymyślnym serem, jeśli wziąć pod uwagę wydzielanypikantny acz drażniący zapach. Trzeba przyznać, że właśnie taszczególna cecha stanowiła o jej wyjątkowości. Robiona ześwieżego mleka, dojonego ręcznie o świcie każdego 19kwietnia, traktowana była po królewsku od pierwszegopociągnięcia wymienia w chwili rozpoczęcia obróbki doostatniej okruszyny na końcu języka. Upierała się przy tym.Już takim była serem.Jej twórcy, Joseph Corrigan i Joseph Feehan, lepiej znanijako Corrie i Fee, nie mogli oderwać od niej oczu. Udało imsię zrobić ten ser pewnego dnia, na rok zanim Grace Kelly (wktórej obaj się ówcześnie kochali) złamała ich serca,poślubiając księcia Rainiera z Monako, 19 kwietnia 1956roku. Sery, które wcześniej produkowali, stały sięposzukiwane i cenione w świecie, ale tak naprawdę znani bylitylko w swej okolicy.- To jest dopiero ser - powiedział Fee, oblizując niecopożądliwie usta, z policzkami poczerwieniałymi woczekiwaniu przyjemności. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl