Maria Kochanowska - Zaklęty pierścień Baśnie, Książki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Maria Kochanowska
Zaklęty pierścień
Baśnie, podania i legendy polskie
Spis treści:
Wstęp
-
Syrena
Artur Oppman (Or - Ot)
…………………………………………..…………………. 4
-
Bazyliszek
Maria Krüger
………………………………………………………………..…. 8
-
O szlachetnym Gryfie i pięknej Syrenie
K
azimierz Władysław Wójcicki
…..……. 15
-
Boruta
Mira Jaworczakowa
…………………………………………………………….…... 17
-
Przerwany hejnał
Stefania Posadzowa
……………………………………………….…. 19
-
Stopka królowe
j
Jadwigi Maria Krüger ………………………………………………….. 21
-
Mały pierścionek
Maria Krüger ………………………………………………………….. 22
-
Głowy Wawelskie
Janina Porazińska ……………………………………………………. 25
-
Pasterz tysiąca zajęcy
Stanisław Magaczewski ………………………………………… 27
-
Łopień - Złotopień
Hanna Januszewska …………………………………………………. 34
-
O Bartku doktorze
Maria Krüger ……………………………………………………….. 36
-
Ojcowska legenda
Kornelia Dobkiewiczowa ……………………………………………. 45
-
Bonarowe denarki
Hanna Zdzitowiecka ……………………………………………….... 47
-
Legenda o Wiśle
Stanisław Magaczewski ………………………………………………... 50
-
Legenda o Bełkotce
Jan Kasprowicz …………………………………………….………. 52
-
O śpiących rycerzach w Tatrach
Hanna Zdzitowiecka …………………………..….. 54
-
Legenda o Morskim Oku
Gustaw Morcinek …………………………………………... 57
-
O czarnej księżnej i chłopskim dzwonie
Gustaw Morcinek ……………….……….. 59
-
Jak górnik Bulandra diabła oszukał
Gustaw Morcinek ………………………..…… 64
-
O tym, jak Zuzanka poszła w kumy do utopców
Gustaw Morcinek …….……… 69
-
O tym, jak owczarz ukarał ciekawą babę
Czesław Kędzierski ……………………. 74
-
Trębacz ratuszowy i król kruków
Maria Krüger ……………………………………. 77
-
Zatopione miasto
Maria Krüger ………………………………………………….……….. 80
-
Wieża Trzech Płaszczy
Apolinary Nosalski ……………………………………………. 82
-
Jabłoń
Maria Krüger ……………………………………………………………………..…. 84
-
Jak Bartek gęsi roztropnie dzielił
Józef Ignacy Kraszewski …………………..…….. 86
-
Kwiat paproci
Irena Kwintowa ……………………………………………………………. 88
-
Najpiękniejsze ręce
Kornelia Dobkiewiczowa ………………………………………….. 94
-
Rzepula
Czesław Piskorski, Stanisław Świrko ……………………………….…………….. 97
-
Jak powstały Mieszkowice
Czesław Piskorski, Ryszarda Wilczyńska ………………… 101
-
O włóczniach Mohortowych rycerzy
Izabella Koniusz …………………………….. 103
-
Bazyliszek ze Smogór
Tymoteusz Karpowicz …………………………………….……...104
-
Złote jezioro
Władysław Łęga ………………………………………………………..……. 106
-
Niezwykłe wesele
Stanisław Świrko ………………………………………………………. 109
-
O zatopionej Winecie
Ewa Szelburg – Zarembina ………………………………………. 112
-
Jak bochen chleba w kamień się zamienił
Hanna Zdzitowiecka …………..………. 118
-
Bursztynowa korona
Franciszek Fenikowski …………………………….…………….. 119
-
Zaklęte skrzypki
Szymka Flisaka
Franciszek Fenikowski ………………………….. 121
-
O diable, który strzegł Bramy Wyżynnej
Maria Krüger ………………………….. 126
-
Łopata małego piekarczyka
Stanisław Pagaczewski …………………….…………… 130
-
O dobrym rybaku i zaklętej Księżniczce
Klemens Oleksik ……………………….. 132
-
Czarownica znad Bełdan
Irena Kwintowa ………………………….………………… 134
-
Legenda mazurka
Irena Kwintowa ……………………………………………………… 138
-
Legenda z Lidzbarskiego Zamku
Irena Kwintowa …………………………..……… 141
-
Pierścień Orlicy
Irena Kwintowa ………………………………………………………….. 144
2
W ciągu ostatniego ćwierćwiecza ukazały się w "Naszej Księgarni" trzy obszerne antologie
baśni, bajek, podań i legend polskich. Dwie z nich: "Woda żywa "(1956) i "U złotego źródła"
(1968) - zebrane przez Stefanię Wortman - prezentują młodym czytelnikom baśnie polskie w
opracowaniu literackim najbardziej znanych i zasłużonych pisarzy polskich. "Woda żywa" ukazuje
teksty już klasyczne, z XIX i początku XX wieku, natomiast "U złotego źródła" spotkać można
baśnie nowsze, wydawane po 1945 r. "Klechdy domowe" (1960) - zebrane przez Hannę Kostyrko -
to z kolei retrospektywny zbiór podań i legend historycznych, związanych z różnymi
miejscowościami i zabytkami Polski, z dawnymi dziejami i obyczajem.
Maria Kochanowska w "Zaklętym pierścieniu" zwraca również główną uwagę na podania o
nurcie patriotycznym, legendy, baśnie regionalne. Autorka starannie dobrała materiał o
różnorodnej tematyce fabularnej i geograficznej, przechylając go w kierunku podań. Baśni jest
bowiem znacznie więcej na rynku wydawniczym - a pochodzenie ich z tego lub owego regionu
daje się odczytać przez porównywanie motywów, a nie z realiów, które występują prawie w
każdej baśni ludowej niezależnie od regionu: wiejska chata i królewski zamek, rzeki, morze, las i
góry, postaci rzeczywiste i fantastyczne: chłopi, rycerze, dzielni książęta i piękne królewny, złe
czarownice i dobre wróżki, mówiące zwierzęta, olbrzymy i krasnoludki, wodniki i rusałki.
Właściwie dopiero w podaniach międzynarodowe wątki dziejące się nie wiadomo gdzie i
nie wiadomo kiedy zostają mocno osadzone w czasie i przestrzeni - diabły straszą w Igczyckim
zamku, rycerze walczą pod Grunwaldem, zakochane księżniczki tęsknią w komnatach
krakowskich pałaców, a Syrena porzuca morze i broni Wisły. Cały ten anonimowy świat nabiera
konkretnych kształtów, umieszczając się w znajomych miejscach i przybierając dobrze znane
imiona. Autorka sięgnęła po zbiory baśni regionalnych wydanych w latach 1960-1980, a także
pieczołowicie pozbierała rozsypane po czasopismach baśnie i legendy.
W ten sposób powstała książka o dużych wartościach poznawczych i wielkim bogactwie
tematyki, książka do czytania nie tylko dla dzieci, ale dla szerokich kręgów czytelników
zainteresowanych literaturą fantastyczną.
Hanna Kostyrko
3
Syrena
- A widzieliście ją, tę syrenę niby, kumie Szymonie?
- Widzieć nie widziałem, kumie Mateuszu, bo drzewa przysłaniały źródełko, a bliżej
podejść bałem się jakości, alem słyszał, jak śpiewa.
- Alboż to syreny śpiewają?
- Jakże to? Nie wiecie o tym, kumie Mateuszu? Śpiewają! I jak jeszcze! Głos to ci się tak
rozchodził po Bugaju, po Wiśle, hen, aż za rzekę, jakoby właśnie dzwonek srebrzysty dzwonił:
Słuchałbyś dniem i nocą.
- No i co dalej? Co dalej?
- Ano, nic dalej. Słuchałem, słuchałem, lubość mi się jakowaś rozpływała po kościach, aż w
końcu śpiewanie ucichło: widać syrena schowała się na nocleg w źródełku, bo już i słońce
zachodziło, a ja powlokłem się do chaty, alem całą noc spać nie mógł, inom o tej syrenie
rozmyślał.
- Ciekawość! Warto by ją wypatrzyć, zobaczyć.
- Ale jak? Toć, jeśli nas ujrzy - umknie i skryje się w wodzie. A zresztą, może to i grzech
przyglądać się takowej stworze nie chrzczonej i kuszącego jej śpiewania słuchać?
- Grzech nie grzech - nie wiada! Najlepiej zapytać o to ojca Barnaby, pustelnika. To człek
mądry i pobożny; on powie i nauczy, co czynić nam należy.
- Rzetelnie mówicie, kumie Mateuszu, chodźmy do pustelnika Barnaby.
- Ano, to i chodźmy! Ryby przez ten czas z Wisły nie uciekną, a my się od duchownej
osoby przeróżności dowiemy.
Tak rozmawiali z sobą dwaj rybacy znad Wisły w owych zamierzchłych czasach, gdy na
miejscu dzisiejszej Warszawy, a właściwie jej Powiśla, leżała niewielka rybacka osada, otoczona
gęstymi lasami, w których roiło się od grubego zwierza: łosiów, turów, wilków i niedźwiedzi.
- Więc powiadacie, że śpiewała?
- A juści! Śpiewała; gadałem przecie.
- Hm! I często se tak podśpiewuje?
4
- A co dnia! Jak tylko słoneczko Boże ma sie ku zachodowi i czerwienią a złotem pomaluje
Wisełkę, wraz ci się na Bugaju jej piosenka rozlega.
- I długo też nuci?
- Do zachodu. Jak się ino ciemno zrobi na świecie, już jej nie słychać.
- To nocami nigdy ze źródła nie wychodzi?
- Czy wychodzi, czy nie wychodzi, tego ja nie wiem, ale przepomniałem powiedzieć, że w
pełnię miesiąca też śpiewa. Nieraz mnie ze snu budzi blask księżycowy, co do chałupy zagląda:
siadam se na posłaniu, aż ci tu odgłos jakowyś dolata z daleka; jakby skowronek, jakby dzwonek,
jakby skrzypeczki lipowe: to ona.
- O to mi chodziło właśnie. Więc trzeba tak zrobić...
Tu ojciec Barnaba zadumał się na długą chwilę, a obaj rybacy czekali w skupieniu, aż namyśli się,
co poradzić.
Ojciec Barnaba był to starzec wysoki, chudy, siwobrody, łysy jak kolano, odziany w długą
samodziałową opończę. Na pomarszczonym jego obliczu rysowały się powaga i dobroć. Wszyscy
trzej siedzieli przed budką pustelnika, na ławie uczynionej z dwóch pieńków, na których położono
z gruba obciosaną deskę. Było to lipcowe popołudnie i cudnie było w boru, pachnącym żywicą i
kwiatami. Ptaki śpiewały radośnie, pszczoły wesoło brzęczały, a zielony dzięcioł w czerwonym
kapturku stukał dziobkiem, jak młotkiem, w korę rozłożystego dębu i wydłubywał robaki. A
ojciec Barnaba namyślał się, namyślał, aż rzecze:
- Więc trzeba tak zrobić: w pełnię miesiąca wybierzemy się we trzech do źródełka; na
odzienia nasze naczepić należy gałęzi świeżo zerwanych, najlepiej lipowych, kwiatem okrytych,
żeby syrena człowieka nie poczuła, bo się nie pokaże; zaczaimy się przy samym źródle, a gdy
wynijdzie i śpiewać zacznie, wtedy zarzucimy na nią sznur, spleciony z cienkich witek
wierzbowych, święconą wodą skropiony, ile że takiego się żaden czar nie ima; zwiążemy i
miłościwemu księciu na Czersku zawieziemy w darze. Niech ją na zamku trzyma i niech mu
wyśpiewuje. Ale uszy woskiem musimy sobie zatkać, żeby jej narzekań i lamentów nie słyszeć, bo
inaczej serce w nas tak zemdleje, że nie będziemy mieli mocy wziąć jej w niewolę. Srodze jest
żałośliwe syrenie śpiewanie.
- Tak jest, jak mówicie, ojcze Barnabo; wiem ci ja o tym, bom te piosenki słyszał. Żaden
miód, by najprzedniejszy, tak człowieka nie upoi, jako on głos syreni. Więc tedy do pełni
miesięcznej?
- Tak jest, do pełni.
I rozeszli się w swoje strony. Rybacy nad Wisłę do zarzuconych sieci, a ojciec Barnaba na
modlitwę. Tam gdzie dziś nad samym prawie wybrzeżem Wisły, poniżej starożytnych kamienic
Starego Miasta, rozciąga się ulica, Bugaj zwana, przed wielu, wielu laty szumiał las zielony,
odwieczny. W lesie tym, z pagórka wznoszącego się nad rzeką, tryskało źródło i rozlewało się w
głęboki, bystro płynący potok. Nad potokiem rosły białokore brzozy, wierzby pokrzywione
maczały w nim długie gałęzie, kwitnęły polne róże i niezapominajki haftowały niebieskimi
kwiatkami zielony traw kobierzec.
W tym to potoku mieszkała właśnie syrena.
Była piękna, pogodna noc miesięczna. Srebrzysta pełnia żeglowała przez błękitne, usiane
gwiazdami niebo i przyglądała się ziemi uśpionej, lasowi i źródłu. Ale w lesie nie wszyscy spali.
Zza brzóz i wierzb, stojących nad potokiem, widać było trzy skulone postacie. Przycupnęły one
wśród krzaków gęstych i ciekawymi oczyma spozierały w wodę potoku, mieniącą się srebrzyście
od blasków tarczy miesięcznej. Byli to dwaj rybacy, Szymon i Mateusz, i pustelnik, ojciec
Barnaba. Nagle z wody wynurzyła się przecudna postać. W świetle miesięcznym widać ją było
doskonale. Miała długie, kruczoczarne włosy, pierścieniami spływające na białą, jak z marmuru
wyrzeźbioną szyję; szafirowe jej oczy, wzniesione ku pełni, patrzyły dziwnie przejmująco i
smutno, a ozdobiona lekkim rumieńcem twarzyczka takim tchnęła czarodziejskim urokiem, że
przyglądającym się jej rybakom aż serca zamarły ze wzruszenia.
Syrena chwilę trwała w milczeniu, zapatrzona w niebo i w gwiazdy - i oto w ciszy tej
czarownej nocy zadźwięczał śpiew tak piękny, tak kryształowo czysty, że zdawało się, iż i księżyc,
5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]