MANSELL JILL - GOTOWE NA MIŁOŚĆ, Książki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
JILL MANSELL
GOTOWE
NA MIŁO
ŚĆ
Rozdział 1
- Przy
tobie czuję się jaaaak - zawodziła na całe gardło z
nutką Ŝałości w glosie Lottie Carlyle - jaaaak prawdziwa kobieta.
LeŜała na plecach z uszami pod wodą, zachwycając się
niezwykłą barwą swojego głosu. W takiej pozycji efekt był duŜo
lepszy niŜ na suchym lądzie. Oczywiście nie tak fantastyczny jak
w przypadku Joss Stone albo Barbry Streisand - w końcu mówią,
Ŝe i w ParyŜu nie zrobią z owsa ryŜu - ale i nie aŜ tak
odstraszający, aby małe dzieci wybuchały płaczem albo chowały
się pod stołem na sam widok ust ułoŜonych do śpiewu. A tak
właśnie bywało w prawdziwym Ŝyciu.
Właśnie dlatego teraz bawiła się tak dobrze w jeziorze w
Hestacombe. Był
upiornie gorący sierpniowy dzień, wolne
popołudnie, a ona dryfowała na plecach w wodzie, wpatrując się
w bezchmurne, błękitne niebo.
No, prawie bezchmurne. Kiedy jest się matką dwójki dzieci i
jest czwarta po południu, horyzont niezmiennie przesłania ta
sama cięŜka chmura: co ugotować na obiad?
Najlepiej coś szybkiego, co jednocześnie będzie wyglądało
na zdrowy posiłek, będzie zawierało witaminy, a Nat i Ruby
łaskawie zechcą to zjeść.
Hm.
MoŜe spaghetti?
Ale siedmioletni Nat jada jedynie spaghetti z oliwkami i
miętowym sosem, a o ile Lottie pamięta, w lodówce oliwek juŜ
nie ma.
MoŜe risotto z grzybami i bekonem? Ale Ruby wydłubie
grzyby, marudząc, Ŝe są śliskie jak ślimaki i stanowczo odmówi
zjedzenia bekonu, bo to przecieŜ, brr, nieŜywa świnia.
Warzywa po chińsku? Teraz naprawdę puściła wodze
fantazji. W swoim dziewięcioletnim Ŝyciu Ruby nigdy świadomie
nie przełknęła jarzyny. Pierwsze słowa większości dzieci to
2
„mama” albo „tata”. Pierwsze słowo Ruby, wypowiedziane na
widok róŜyczki brokuła, brzmiało: „fuj”.
Lottie westchnęła i zamknęła oczy. Chłodna woda jeziora
głaskała jej skronie. Leniwie strzepnęła owada, który wylądował
na jej dłoni. Gotowanie dla tak niewdzięcznej rodziny to cięŜki
krzyŜ. MoŜe jeśli pozostanie w jeziorze dość długo, ktoś w końcu
zadzwoni na pogotowie opiekuńcze i pojawi się groźny
przedstawiciel opieki społecznej rodem z powieści Dickensa.
Ruby i Nat zostaną przygarnięci przez jakiś dom dziecka i
zmuszeni do jedzenia krwistej wątróbki albo zimnej zupy z
brukwi. Po paru tygodniach takiej kuracji być moŜe docenią
beznadziejne wysiłki matki zmuszonej do nieustannego
komponowania menu dla swoich wybrednych dzieci.
Freddie Masterson stał w oknie salonu Hestacombe House i
doświadczał przyjemnej poprawy nastroju na widok roztaczającej
się przed nim panoramy. Według niego był to najpiękniejszy
widok w całym regionie Cotswolds. Po drugiej stronie doliny
wznosiły się wzgórza nakrapiane kolorowymi plamami drzew,
domów, owiec i bydła. PoniŜej przystrojone trzciną jezioro
błyszczało w popołudniowym słońcu. Jeszcze bliŜej wzrok
przyciągał jego własny ogród pełen kwitnących kwiatów i
krzewów fuksji poruszających się lekko za sprawą pszczół
chciwie przeskakujących z jednego kwiatka na drugi. Dwa
dzięcioły, energicznie rozdziobujące trawę w poszukiwaniu
robaków, popatrzyły z ukosa i odfrunęły niechętnie na widok
zbliŜającego się w ich stronę wąską ścieŜką człowieka.
To mógł być decydujący moment. Obserwując Tylera
Kleina, wędrującego w kierunku letniej altany i przystającego,
aby podziwiać krajobraz, Freddie wiedział, Ŝe Amerykanin jest
pod wraŜeniem. Spotkanie poszło dobrze - Tyler był bez
wątpienia bystrym człowiekiem i od samego początku dobrze się
rozumieli. Miał pieniądze, które mógł tu zainwestować. I
wydawało się, Ŝe jak na razie podoba mu się to, co zobaczył.
JakŜe mogło być inaczej?
3
Tyler Klein skierował się w stronę bocznej furtki, która
wychodziła na drogę. Z granatową marynarką przewieszoną
swobodnie przez ramię i rozpiętą pod szyją koszulą poruszał się
lekko, bardziej jak sportowiec niŜ jak biznesmen. Fryzura
Clarke'a Gable, pomyślał Freddie. Włosy gładko sczesane do tyłu
za wyjątkiem niesfornego ciemnego kosmyka opadającego na
oczy. Albo jak u Errola Flynna. Jego ukochana Ŝona Mary
zawsze miała słabość do Ciarkę^ Gable i Errola Flynna. Freddie z
Ŝalem pogładził się po swojej łysawej głowie. I pomyśleć, Ŝe
biedaczka wybrała właśnie jego.
Dostrzegając kątem oka turkusowy błysk, pomyślał, Ŝe to
zimorodek, mknący nad taflą jeziora. Uśmiechnął się, bo gdy
przyjrzał się dokładniej, zobaczył Lottie przewracającą się w
wodzie leniwie z boku na bok w nowym turkusowym bikini.
Wyglądała jak morświn wygrzewający się w słońcu. Gdyby jej
powiedział, Ŝe pomylił ją z zimorodkiem, rzekłaby przekornie:
„Freddie, czas przebadać wzrok”.
Nie powiedział jej, Ŝe juŜ przebadał.
Resztę równieŜ.
DróŜka, która biegła wzdłuŜ ogrodu Hestacombe House,
była wąska i porośnięta z obu stron makami, krzaczkami trybuli i
jagód. Tyler Klein wydedukował, Ŝe skręcając w lewo, wróci do
wioski Hestacombe. DróŜka w prawo wiodła w dół do jeziora.
Tyler poszedł w prawo i usłyszał odgłos biegnących stóp i
chichoty. Za pierwszym zakrętem, dwadzieścia lub trzydzieści
jardów przed sobą, zobaczył dwoje dzieci ubranych w szorty,
podkoszulki i czapki z daszkiem, i wspinających się przez
przejście w płocie. Maluch z przodu niósł zrolowany ręcznik w
biało- Ŝółte pasy, a jego towarzysz dźwigał zwinięte bezładnie
ubrania. Zapewne wracały do domu po kąpieli w jeziorze.
Spoglądając w górę ścieŜki i widząc Tylera, dzieci raz jeszcze
zachichotały i zeskoczyły z prowizorycznego przełazu na pole za
płotem. Zanim doszedł do przejścia, zniknęły z pola widzenia.
Pewnie pobiegły do wsi jakimś skrótem.
4
ŚcieŜka prowadziła do piaszczystej polany, która schodziła
w dół ku małej plaŜy. Freddie Masterson załoŜył ją kilka lat
wcześniej, głównie z myślą o wczasowiczach odwiedzających
jego domki nad jeziorem, ale równieŜ, czego Tyler był przed
chwilą świadkiem, ku uciesze mieszkańców Hestacombe.
Zasłaniając oczy przed blaskiem popołudniowego słońca
odbijającego się od jeziora, Tyler spostrzegł w wodzie młodą
kobietę w jaskrawym turkusowym bikini, dryfującą leniwie na
plecach. Skądś dobiegał go dziwaczny, trudny do
zidentyfikowania odgłos zawodzenia. Nagle hałas - a moŜe to
był śpiew? - ustał. Tyler zobaczył, jak chwilę później
dziewczyna obróciła się na brzuch i zaczęła wolno płynąć z
powrotem do brzegu.
Wyglądało to zupełnie jak scena z
Doktora No,
w której
Sean Connery obserwuje Ursulę Andress wyłaniającą się jak
bogini z tropikalnego morza. Z tą róŜnicą, Ŝe on nie chował się w
krzakach i miał swoje własne włosy. A ta dziewczyna nie miała
przypasanego do uda noŜa.
Nie była nawet blondynką. Jej długie ciemne włosy spływały
na ramiona kaskadą wijących się loków, ciało było zgrabne i
mocno opalone. Mile zaskoczony, jako Ŝe takie spotkanie było
ostatnią rzeczą, jakiej się spodziewał, Tyler skinął przyjacielsko
głową i, gdy ona wykręcała swoje ociekające wodą włosy,
zapytał:
- Dobrze się pływało?
Dziewczyna popatrzyła na niego spokojnie, a potem ro-
zejrzała po maleńkiej plaŜy.
- Gdzie są moje listki figowe? - powiedziała w końcu.
Listki figowe? Liście? Zaskoczony Tyler równieŜ rozejrzał
się po plaŜy, mimo Ŝe nie miał pojęcia, czego szukać. Przez
głowę przemknęła mu myśl, Ŝe być moŜe umówiła się tutaj z
dealerem narkotyków. Ludzie nie uŜywali przecieŜ precyzyjnych
określeń w takich okolicznościach.
- Jakie „listki figowe”?
5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl