Mallory Sarah - Mistrzowie Flirtu, Książki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Sarah MalloryMistrzowie flirtuTłumaczenie:Alina PatkowskaROZDZIAŁ PIERWSZY– No, no, lordzie Markham. Czy widział pan kiedyśtakie ładne dziecko?Jasper Coale, wicehrabia Markham, patrzył nadziecko w kołysce i zastanawiał się, co odpowiedzieć.Na szczęście na pomoc przyszła szwagierka.– Ależ, lady Andrews, od kiedy to mężczyźniinteresują się niemowlętami? Wicehrabia zapewnecieszy się tylko, że jego chrześniak nie krzyczy co siłw płucach, tak jak podczas uroczystości. Całe szczęście,że usnął, gdy wracaliśmy z kościoła.Chrzciny drugiego dziecka Dominica i Zeli byływażnym wydarzeniem i kościółek w Lesserton pękałw szwach. Po uroczystości Dominic wydał przyjęcie dladzierżawców i mieszkańców wioski w Białym Jeleniu,a rodzina i przyjaciele zostali zaproszeni do RooksTower. Zela z zadowoleniem patrzyła na gości, którzyzjechali z całej Anglii, chociaż zbierało się na śnieg, jakzwykle na początku roku. Podejrzewała, że to obecnośćsamego wicehrabiego Markham przekonała wieluz nich, aby odejść od ciepła domowych kominków.Jasper nie mógł przybyć na chrzciny swojej bratanicyArabelli przed półtora rokiem, ale Zela i Dominicprosili go, by został ojcem chrzestnym ich drugiegodziecka i tym razem tylko zupełnie nieprzejezdne drogimogłyby go zatrzymać w domu.W kominkach w Rooks Tower płonął ogień, stóługinał się pod ciężarem zastawy i potraw, a wino lałosię strumieniami. Jasper był pewien, że cała okolicaprzez najbliższe miesiące będzie rozprawiaćo gościnności Coale’ów. Większość gości zgromadziłasię w żółtym salonie, Jasper jednak poszedł w głąbdomu i dołączył do Zeli w gabinecie, gdzie dzieckospało pod opieką niańki. Sir Arthur i lady Andrews,obydwoje w doskonałych humorach, podążyli za nim.– Muszę przyznać, że mój chrześniak bardzo mi siępodoba, szczególnie gdy śpi – uśmiechnął się Jasper,zaglądając do kołyski.– We mnie wzbudza instynkt kwoki – oświadczyłalady Andrews, na co jej mąż parsknął śmiechem.– Bogu dzięki, moja droga, że dni twojegomacierzyństwa już minęły.– Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, sir. – LadyAndrews podniosła błyszczące oczy na Jaspera. – A coz panem, lordzie Markham? Jestem pewna, że zazdrościpan bratu, widząc, jak bardzo jest szczęśliwy.W ciemnych oczach Zeli błysnął niepokój. UśmiechJaspera zgasł. Musiał szybko coś powiedzieć, żeby niktnie zwrócił uwagi na jej bladość. Ale zanim znalazłodpowiednie słowa, jego szwagierka doszła do siebiei zaśmiała się ze wszystkimi.– Po spędzeniu dwóch tygodni w towarzystwiechrześniaka i bratanicy lord Markham zapewne jeszczebardziej ceni sobie wolność. – Wzięła go za rękęi wsunęła sobie pod ramię. – Proszę nam wybaczyć, ladyAndrews i sir Arthurze, muszę zabrać wicehrabiego, bypożegnał się z moją siostrą.– Podziwiam twój refleks – wymamrotał Jasper, gdywychodzili z pokoju.– Musiałam coś zrobić – odpowiedziała cicho. – Niechciałam, żebyś ich uraził jakimś ostrym słowem. Todobrzy ludzie i nie mieli złych intencji.– Nie mieli złych intencji? – prychnął Jasper. –Wybacz, ale zdaje się, że ostatnio cały świat chce mniewyswatać. Wystarczy, że spojrzę na jakąś kobietę, a jejrodzina już słyszy weselne dzwony.– Z pewnością zawsze tak było, tylko teraz bardziej tozauważasz – zaśmiała się Zela.– Może masz rację. Sądziłem, że gdy wyjadęz Londynu, uda mi się wreszcie odpocząć odnieustannych plotek i spekulacji.– Milordzie, masz prawie trzydzieści lat. Całetowarzystwo uważa, że czas już, byś się ustatkowałi spłodził dziedzica.– Towarzystwo niech się łaskawie powiesi. Nie ożenięsię bez miłości, a wiesz, że jesteś jedyną kobietą…Zela zatrzymała się.– Cicho, Jasperze. Ktoś może to usłyszeć.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]