MOODY, EBooki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ODWIEDZINY z ZAWIATÓWDr Raymond MOODYPaul PERRYZ angielskiego przełożyłaAnna Minczewska Przeczekwiat KsišżkiTytuł oryginałuReunions: Visionary Encounters with Departed Loved OnesOpracowanie graficzneJerzy BurskiRedaktorWiktor BukatoLicencyjne wydanie klubu wiat Ksišżki" za zgodš Wydawnictwa ALKAZARCopyright Š1993 by Dr Raymond Moody with Paul PerryCopyright Š1994 by Wydawnictwo ALKAZAR Sp. z o.o.Copyright for the Polish translation by Anna Minczewska-Przeczek 1994B.M." Sp. z o.o. VI Oddział Warszawa wiat KsišżkiWarszawa 1994Drukowano w NiemczechISBN 83-7129-069-1Nr 1064Zeskanowane i opracowane przezROSSY 2104Ostatnia aktualizacja29 maja 2001WprowadzenieJednym z największych cierpień,jakich doznaje natura ludzka,jest cierpienie wywołane przez nowš ideę.Walter BagehotChęć ponownego połšczenia się z ukochanš osobš, którš zabrała nam mierć, należy do najsilniejszych i najbardziej uporczywych pragnień człowieka. To włanie ono wywołuje w nas poczucie opuszczenia, a zarazem całš litanię pytań co by było, gdyby", wyrzutów, że gdyby tylko", oraz rozpaczliwych błagań o jeszcze pięć minut, które moglibymy spędzić wspólnie z utraconym bliskim.Czasami pragnienie to zostaje zaspokojone dzięki pojawieniu się zmarłego w postaci wizji czy też zjawy, przy czym relacjonujšcy podobne fakty utrzymujš, że wyranie różniš się one od snów. Sš to chwile przeżyte na jawie, chwile, w czasie których bardzo silnie i, jak się wydaje, nieomylnie wyczuwa się obecnoć zmarłej osoby. Epizod taki jest zazwyczaj bardzo sugestywny, a nawet samopotwierdzajšcy, gdyż pozostaje po nim głębokie przekonanie, że spotkanie odbyło się naprawdę. W konsekwencji człowiek nabiera przewiadczenia, iż rzeczywicie istnieje życie po mierci.Powszechnoć występowania zjaw znalazła swoje odbicie w językach i kulturach ludowych na całym wiecie na długo przed poczštkiem historii spisanej. Także i dzi wizjonerskie spotkania ze zmarłymi sš zjawiskiem niezwykle powszechnym. W licznych artykułach publikowanych w czasopismach medycznych i innych ródłach naukowych stwierdza się, iż u znacznej liczby osób pogršżonych w żałobie występujš wizje tych, którzy odeszli. Badania naukowe sugerujš na przykład, że aż 66 procent wdów widuje zjawy zmarłych mężów.Wdowy wybrano jako podmiot powyższych badań z tego prostego powodu, że kobiety przeważnie żyjš dłużej od mężczyzn. Wdów jest zatem więcej i łatwiej prowadzić badania naukowe w tej włanie grupie. Dowiadczenia kliniczne wykazujš, że widywanie zmarłych jest powszechne także i w innych grupach osób osieroconych dzieci, rodziców, rodzeństwa oraz przyjaciół. Na przykład aż 75 procent rodziców, którzy utracili potomka, dowiadcza jakiego rodzaju wizji zmarłego dziecka w cišgu pierwszego roku od jego mierci. Większoci rodziców zjawisko to przynosi ulgę i w znacznym stopniu zmniejsza ból wywołany stratš.Widzenie zjaw jest także powszechne wród ludzi, którzy przeżyli stan bliski mierci. Opowiadajš, że kiedy wkraczali do królestwa wiatła, spotykali duchy zmarłych krewnych i przyjaciół. Podobne przeżycia często powodujš głębokie przemiany u tych osób, wywierajšc pozytywny wpływ na ich dalsze życie.Gdyby można było odtworzyć przeżycia ze stanu bliskiego mierci i wywołać je u ludzi cieszšcych się dobrym zdrowiem, wydaje się możliwe, iż te silnie odczuwane skutki można by wykorzystać w terapii łagodzenia żałoby. O tym, jak bardzo ta idea przemawia do łudzi, wiadczy sukces filmu Linia życia, w którym studenci medycyny wzajemnie wywołujš u siebie zatrzymanie akcji serca po to, by dowiadczyć przeżyć ze stanu bliskiego mierci. Taka metoda dostarczania informacji z tamtego wiata to doskonały materiał na interesujšcy film, choć nikt przy zdrowych zmysłach nie powinien próbować takiego wyczynu.Mimo to bardzo zaciekawiło mnie odtwarzanie przeżyć ze stanu bliskiego mierci, zwłaszcza takich, gdy kto widział wtedy swoich utraconych bliskich. Choć widzenie zmarłych krewnych i przyjaciół stanowiło tylko jeden z elementów większej całoci, miałem wrażenie, że umożliwiajšc tego typu wizje mógłbym się dowiedzieć o wszelkich przeżyciach ze stanu bliskiego mierci. Nie miałem jednak pojęcia, jak to zrobić.Aż wreszcie wpadłem na rozwišzanie tego problemu i to wpadłem" w znaczeniu dosłownym.Zdarzyło się to pewnego jesiennego dnia w 1987 roku. Wertowałem ksišżki w antykwariacie w małym miasteczku w Georgii. Kiedy szedłem w stronę działu literatury, mieszczšcego się w głębi sklepu, z której półki spadła ksišżka i wylšdowała u moich stóp.Pochyliłem się, żeby jš podnieć, i spojrzałem na tytuł. Było to Czytanie w szklanej kuli. Mojš pierwszš reakcjš była odraza. Wpatrywanie się w zwierciadło (co jest właciwszym okreleniem dla tego typu praktyk) zawsze było kojarzone z nacišganiem i szalbierstwem z Cygankš oszukujšcš klientów albo wróżbitš potrzebujšcym większej sumy pieniędzy, nim zacznie wyraniej dostrzegać swoje wizje w kryształowej kuli. Byłbym natychmiast odłożył tę ksišżkę z powrotem na półkę, gdyby nie przypomniała mi się rozmowa, jakš przeprowadziłem z doktorem Williamem Roiłem, pionierem w dziedzinie badań zjawisk paranormalnych. Doktor Roli stwierdził wówczas, że ludzie wpatrujšcy się w przejrzystš głębię lustra faktycznie majš wizje. Z czystej ciekawoci przerzuciłem kilka stron, a potem zaczšłem czytać pierwszy rozdział. Autor, Northcote Thomas, był poważnym naukowcem, zajmujšcym się swš pracš z powołania. We wspomnianej ksišżce omawiał niektóre metody wpatrywania się w zwierciadło i pokrótce objaniał elementy psychologii tego zjawiska.Zapewne najbardziej interesujšce było wprowadzenie, napisane przez wybitnego naukowca Andrew Langa. Wyraził on przekonanie, że rodowisko psychologów i naukowców będzie oburzone, iż kto odważył się przeprowadzić racjonalnš analizę zjawiska znanego jako wpatrywanie się w zwierciadło. I natychmiast owiadczył, że uważa takš reakcję za niesłusznš, gdyż powstrzymuje ona dociekliwych ludzi przed badaniem tajemnic umysłu. Starał się też uciszyć obawy, jakie mogłyby powstać w rodowisku lekarskim i naukowym. Stwierdził, co następuje:Badajšc samo zjawisko wpatrywania się w zwierciadło, znajdujemy się na pograniczu królestwa szarlatanerii, szalbierstwa, lepej łatwowiernoci, nieposkromionych nadziei oraz sztucznych obaw. Nie ulega wštpliwoci, że raz przekroczywszy tę granicę, nawet człowiek o umyle najbardziej wprawnym w naukach fizycznych często przestaje zachowywać się w sposób naukowy i traci rozsšdek... Tym można wytłumaczyć niechęć ludzi nauki do badania zjawisk, które w istocie sš nie bardziej odpychajšce niż marzenia na jawie czy we nie. Sš to zjawiska zachodzšce w naturze ludzkiej, przejawy ludzkich zdolnoci, a jako takie zasługujš na poznanie. Uchylanie się od badania ich jest dowodem braku odwagi".W miarę czytania tej ksišżki stawałem się coraz bardziej podekscytowany możliwociami, jakie niesie ze sobš wpatrywanie się w zwierciadło. Uprzednio badałem niektóre sposoby, jakie stosowano w różnych kulturach, by wywoływać i wykorzystywać odmienne stany wiadomoci. W trakcie tych studiów natknšłem się na wiele relacji z przywoływania przez żywych ludzi duchów osób nieżyjšcych. Najciekawsze sš dowiadczenia greckich wyroczni zmarłych, zwanych psychomantea, do których udawano się w celu zasięgnięcia porady uduchów. Z relacji zachowanych z tamtych zamierzchłych czasów wyranie wynika, że w trakcie takich spotkań ludzie naprawdę zachowywali się tak, jakby widzieli zmarłych i nawišzywali z nimi bezporedni kontakt.Ksišżka Thomasa oraz dodatkowe badania, które przeprowadziłem, skłoniły mnie do wniosku, że wizje zmarłych bliskich osób sš znacznie łatwiejsze do wywołania, niż sšdziłem. Zaczšłem rozważać liczne pytania, na które wpatrywanie się w zwierciadło mogło udzielić odpowiedzi:Czy zjawisko to wyjania, dlaczego tak wielu ludzi widzi duchy? Widzenie duchów lub zjaw zdarza się niezwykle często. Pewne bardzo staranne opracowania wykazały, że przynajmniej raz w życiu widziała ducha aż jedna czwarta Amerykanów i w przybliżeniu jedna trzecia osób z niektórych narodowoci europejskich.Ludzie, którzy dowiadczajš kontaktu ze zjawami, nie tylko widzš osoby zmarłe, ale także słyszš ich głos, czujš dotyk, a czasem nawet i zapach. Wszystkie tego typu spotkania niezwykle silnie przypominajš nam, że ci, których kochamy, tkwiš głęboko w naszej podwiadomoci. W rzeczywistoci tak głęboko, że bez wielkiego wysiłku możemy dojć do wniosku, iż nie powinnimy ponawiać prób porozumiewania się z nimi w taki czy inny sposób.Carl Sagan, astronom z Cornell University i pisarz, przedstawił niegdy w czasopimie Paradę" własne przeżycia:Kilkanacie razy od mierci matki ł ojca słyszałem ich głosy, wypowiadajšce normalnym tonem moje imię. Często zwracali się tak do mnie, kiedy jeszcze mieszkalimy razem. Wcišż bardzo za nimi tęsknię i zapewne dlatego wcale nie wydaje mi się dziwne, że mój umysł czasami wywołuje klarowne przypomnienie brzmienia ich głosów".Mnie też nie wydaje się to dziwne. Choć zmarła osoba przestaje istnieć w sensie fizycznym, jej duch nadal zajmuje znaczšcš, ważnš częć naszego umysłu. Być może do nawišzania z niš kontaktu jest nam potrzebny jedynie sposób dotarcia do naszej podwiadomoci. Pomylałem, że wpatrywanie się w zwierciadło może być włanie takim sposobem.Czy wpatrywanie się w zwierciadło pozwala na widzenie duchów w warunkach laboratoryjnych? Jak już wczeniej wspomniałem, miliony ludzi mówiš o tym, że kontaktowały się ze zmarłymi bliskimi w sposób spontaniczny, bez przygotowań i starań z ich strony. Te widzenia po prostu następowały same z siebie...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]