Młode lata papieża. Lolek, EBooki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
___??Zrealizowano przy pomocy finansowej Ministerstwa KulturyPaweł ZuchniewiczMŁODE LATA PAPIEŻAV>rcłszyńs\<\ i S-kaCopyright Š Paweł Zuchniewicz, 2005Projekt okładki Iwona MickiewiczZdjęcie na okładce Gamma/BE&WZdjęcia w tekcieGamma/BE&WWojtek Łaski/East News, Laski Colłection/East NewsZdjęcia Edmunda Wojtyły pochodzš ze zbiorów Domu RodzinnegoOjca więtego Jana Pawła II w Wadowicach i zostały udostępnionedzięki życzliwoci Siostry Magdaleny Strzeleckiej - kustosza muzeumRedakcjaUrszula PrzasnykRedakcja techniczna Małgorzata KozubKorektaMariola BędkowskaŁamanie Monika LeflerISBN 83-7469-071-2WydawcaPrószyński i S-ka SA02-651 Warszawa, ul. Garażowa 7Druk i oprawaOlsztyńskie Zakłady Graficzne S.A.10-417 Olsztyn, ul. Towarowa 2 .??????Z Testamentu duchowego papieża Jana Pawła II:W miarę jak zbliża się kres mego ziemskiego życia, wracam pamięciš do jego poczštku, do moich Rodziców, Brata i Siostry (której nie znałem, bo zmarła przed moim narodzeniem), do wadowickiej parafii, gdzie zostałem ochrzczony, do tego miasta mojej młodoci, do rówieników, koleżanek i kolegów ze szkoły podstawowej, z gimnazjum, z uniwersytetu, do czasów okupacji, gdy pracowałem jako robotnik, a potem do parafii w Nie-gowici, i krakowskiej w. Floriana, do duszpasterstwa akademickiego, do rodowiska... do wielu rodowisk... w Krakowie, w Rzymie... do osób, które Pan mi szczególnie powierzył - wszystkim pragnę powiedzieć jedno: Bóg Wam zapłać"!In manus Tuas, Domine, commendo spiritum meum" [W ręce Twoje Panie powierzam ducha mojego].A. D. 17 III 2000PrologPOLSKI PAPIEŻRok 1920Wiecie, że urodziłem się w roku 1920, w maju, w tym czasie, kiedy bolszewicy szli na Warszawę. I dlatego noszę w sobie od urodzenia wielki dług w stosunku do tych, którzy wówczas podjęli walkę z najedcš i zwyciężyli, płacšc za to swoim życiem. Tutaj, na tym cmentarzu, spoczywajš ich doczesne szczštki. Przybywam tu z wielkš wdzięcznociš, jak gdyby spłacajšc dług za to, co od nich otrzymałem.Jan Paweł II, Radzymin, 13 czerwca 1999 roku1.- Panie poruczniku, przyszedł telegram z dowództwa. - Choršży wyprężył się służbicie przed Karolem Wojtyłš i podał mu kartkę.- Spocznij. - Wojtyła wzišł papier i szybko przebiegł go wzrokiem. Twarz mu stężała.- Znowu będš pogrzeby - westchnšł.- Podobno pod Szaciłkami było naprawdę ciężko. - Żołnierz jakby zgadywał myli porucznika. - Tylu naszych zginęło.- Druga taka bitwa. W zeszłym roku pod Dusanowem, a teraz tu. Ileż to jeszcze będzie trwać?Wojna rzeczywicie cišgnęła się już długo. Choć ten największy, wiatowy konflikt skończył się dwa lata wczeniej, w 1918 roku, to w Polsce wcišż wrzało. Szczególnie niespokojnie było na wschodzie. Tam włanie znajdował się sformowany w Wadowicach 12. Pułk Piechoty, znany też jako Pułk Ziemi Wadowickiej. Nie zanosiło się na to, by jego żołnierze szybko wrócili do domu. Wojtyła zmarszczył czoło.- Może nie będzie tak le - powiedział choršży. - Kijów wzięty, nasze wojska dotarły bardzo daleko. Ale trzeba przyznać, że ostatnio bolszewicy wykazali się fantazjš. Parę dni temu uderzyli na Polesiu.Wiele wskazywało na to, że potyczka pod Szaciłkami nie była tylko drobnš nadgranicznš utarczkš. Porucznik wiedział, że bolszewicy majš nowego dowódcę, młodego i sprawnego generała Michaiła Tuchaczewskiego. Wiedział również, że zajęcie Kijowa przez Polaków wielu Ukraińców i Rosjan przyjęło jak policzek. To mogło tłumaczyć nieoczekiwane ruchy bolszewickich wojsk, ale co gorsza - zwiastować także wznowienie wojny. A jeli Sowieci uderzš z całym impetem, Polacy nie utrzymajš9rozległego frontu. Porucznik raz jeszcze spojrzał na kartkę. Domylał się, że to nie ostatnia taka depesza.- Możecie odejć - zakończył rozmowę. Żołnierz zasalutował i wyszedł.Wojtyła też zaczšł się zbierać. Złożył księgi, nakrył pokrowcem maszynę do pisania i opucił swój pokój w Powiatowej Komendzie Uzupełnień w Wadowicach. Ostatnio starał się trochę wczeniej wracać do domu, bo jego żona lada dzień miała rodzić. Emilia była chorowita, a cišża jeszcze jš osłabiła.Nie minęło piętnacie minut, a wchodził już po metalowych schodach na pierwsze piętro budynku przy Rynku 2. Wyszedł na zewnętrzny krużganek, z którego wchodziło się do ich mieszkania.- Co tam w szkole, Mundek? - zagadnšł syna odrabiajšcego lekcje przy kuchennym stole.- W porzšdku, tato - odparł chłopak. - Pan Heriadin zadał nam trochę z przyrody, ale szybko się z tym uporam.- A jak mama?- Jest w sypialni. Powiedziała, że musi się na chwilę położyć. Przez uchylone drzwi zajrzał do sypialni.- Mila? - zapytał.- Chod, chod - zaprosiła go żona. Leżała na łóżku stojšcym po lewej stronie w niewielkim pokoju. - Wczeniej dzisiaj jeste, wszystko w porzšdku? - zapytała cicho.- Oczywicie - powiedział.Jeszcze tylko tego brakuje, żebym opowiadał jej teraz o bolszewikach, pomylał. Ale kobieca intuicja nie zawiodła Emilii.- Lepiej powiedz, co się stało, bo będę się jeszcze bardziej denerwować - stwierdziła stanowczo. - Jak będziesz jeszcze kiedy chciał co ukryć, zapytaj mnie, jak to się robi. Każdego mężczyznę można przewietlić na wylot.- Nie wiedziałem, że masz dar jasnowidzenia. - Porucznik umiechnšł się pod wšsem.- Nie próbuj zmieniać tematu. Wiedziałam, że co jest nie tak, już jak wchodziłe.Po szesnastu latach małżeństwa wcišż go zadziwiała.10- Jak wchodziłem?- Miałe zmartwiony krok". Szedłe wolniej niż zwykle. Więc co?- Dostalimy informację z frontu - przyznał. - Nasi chłopcy walczyli z bolszewikami, wielu zginęło.- To jaka ważna bitwa?- Na tej wojnie nie ma nieważnych bitew. Podobno bolszewicy stali się bardziej ruchliwi, gdzieniegdzie nawet atakujš.- To znaczy, że mogš uderzyć na Polskę? -Tak.Po twarzy Emilii przebiegł skurcz.- Mila, nie martw się - próbował jš uspokoić.- Nie, tym jeszcze się nie martwię - wyszeptała z widocznym wysiłkiem. - Chyba i na naszym froncie rozpoczęło się natarcie. - Umiechnęła się blado.-Jak to? Czy...? - Nie dokończył pytania. Przypomniały mu się podobne chwile, gdy rodzili się Edmund i jego siostra.- Mundek! - krzyknšł, otwierajšc drzwi. - Leć po akuszerkę, mama rodzi!Chłopakowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Porucznik usłyszał tylko trzaniecie drzwi i tupot nóg. Wkrótce Mundek był już z powrotem i wetknšł głowę przez drzwi sypialni.- Zaraz tu będzie! - wyrzucił z siebie. -Jak mama?- Dobrze synku, nie martw się - uspokoiła go Emilia.- Mam nadzieję, że to będzie chłopak! - Mundek starał się trzymać fason, choć niepokoił się równie mocno jak ojciec. Mama jest taka słabiutka, mylał. Jak ona da radę?Jadzia Pawłęga, znana w Wadowicach akuszerka, przyszła pół godziny póniej.- No, panowie, nic tu po was! - zakomenderowała.- I tak chciałem wyjć - powiedział Wojtyła. - Zaraz zacznie się majowe. Chod Mundek. Będziemy pomagać mamie po naszemu.Do kocioła mieli zaledwie parę kroków, a od strony ich domu znajdowało się boczne wejcie, z którego zazwyczaj korzystali. Przeszli przez nawę głównš i skręcili w lewo. Przed obrazem11Matki Bożej Nieustajšcej Pomocy klęczało sv°r0 ludzi. piewali już Chwalcie łški umajone. Wojty}a przyłšczył S*? d° chóru.- Tato, długo to może potrwać? - szepnšł Mundek> cišgnšc ojca za rękaw.- Jak zwykle. - W tym momencie zorient<?wał sie> ze syn ??" ta o poród, a nie o nabożeństwo. - Jak skończ sie ntania> wrócimy do domu - uspokoił chłopcaMundek miał wrażenie, ze nabożeństwo trwa ca*a wiecz' noć. Wreszcie ksišdz uniósł monstrancje ^ pobłogosławić ludzi. Chwilę potem chłopak zerwał sie z'^'315' Ojciec wstał także. Przez kociół przeszli jeszcze doć W°^no' a^e na ???? przyspieszyli kroku.W domu czekała na nich rozpromieniona akuszerka.- Ma pan syna! Gratuluję _ powiedziała.- Hura, brat! - Mundek nie posiadał się 2 rad°ci. Pan Wojtyła spojrzał w kierunku drzwi sy"PialnL- Tak, tak, niech pan idzie. - Akuszerka umiechnęła się. Zajrzał do rodka. Emilia spała ręka obej*1111^0 zawiništko,z którego wyglšdała malutka buzia Zrobił kil^a kroków i uklškł przy łóżku.- Witaj w domu - powiedział cicho. Emilia otworzyła oczy.- A, jeste już - szepnęła. ~ f0 dobrze jest^m taka zmęczona. Znowu zasnęła.Michaił Tuchaczewski oparł nogi na stole i eiC^00^0 zacišgnšł się papierosem. Miał wszelkie powody do zadov^en*a- Odkšd został dowódcš frontu zachodniego, wszystko Zdawało si? sprzyjać jego zamierzeniom. Piłsudski' zrobił błšd' zajmujšc Kijów, mylał z satysfakcjš. A ci idioci w dowództv^e nareszcie przejrzeli na oczy. Postęp polskich wojsk na wschód bardzo przeraził Lenina i szefów bolszewickiego państwa N^e wszyscy zapo-12mnieli, że Tuchaczewski pochodzi z ziemiańskiej rodziny i reprezentuje element wrogi klasowo". Liczyło się tylko jedno - był bardzo utalentowanym dowódcš. Dowiódł tego już w dwa tygodnie po nominacji, gdy w połowie maja przeprowadził zaskakujšce uderzenie na siły polskie w rejonie Polesia. Wprawdzie atak został powstrzymany, ale Polacy ponieli ciężkie straty i musieli przesunšć częć swoich sił z Ukrainy. Morale armii bolszewickiej znacznie wzrosło - zobaczyli, że wroga da się pobić. Do oddziałów sowieckich napływali coraz to nowi żołnierze, jedni przymusowo wcielani sporód najróżniejszych dezerterów, inni to ochotnicy, pragnšcy powstrzymać pochód białych panów" -jak nazywano polskš armię. Agitatorzy też robiš swoje, Tuchaczewski umiechnšł się lekko, patrzšc na plakat z dwuwierszem Włodzimierza Majakowskiego: Ukraińcy i Rosjanie łšczš się z okrzykiem: niech, nie będzie nigdy pan nad robotnikiem. Plakat przedstawiał dwóch czerwonoarmistów, Ukraińca i Rosjanina, podnoszšcych nabitego na bagnety tłustego polskiego szlachcica.Nowy komendant frontu zachodniego zdawał sobie jednak sprawę z tego, że nawet najlepsza agita... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl