MB (Tom 8 - Obiecaj mi), eBooks txt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
HarlanCOBENObiecaj miZ angielskiego przełożył ZBIGNIEW A. KRÓLICKIWARSZAWA 2007Tytuł oryginału: PROMISE MECopyright (c) Harlan Coben 2006 ; ,Ali rights reserved Ś " sCopyright (c) for the Polish edition by Wydawnictwo Albatros A. Kuryłowicz 2007Copyright (c) for the Polish translation by Zbigniew A. Królicki 2007Redakcja: Jacek RingIlustracja na okładce: Jacek KopalskiProjekt graficzny okładki i serii: Andrzej KuryłowiczI$3&N 978-83-7359-49$-$DystrybucjaFirma Księgarska Jacek OlesiejukKolejowa 15/17, 01-217 Warszawat./f. (22)-631-4832, (22)-535-0557/0560www.olesiejuk.plSprzedaż wysyłkowa - księgarnie internetowewww.merlin.plwww.ksiazki.wp.plwww.empik.comWYDAWNICTWO ALBATROSANDRZEJ KURYŁOWICZWiktorii Wiedeńskiej 7/24, 02-954 WarszawaWydanie ISkład: LagunaDruk: OpolGraf S.A., OpoleDla Charlotte, Bena, Willa i Eve.Jest was garstka, ale zawsze będzieciecałym moim wiatem..vrs1* . Ś- Ś Ś. "* V". ŚZaginiona dziewczyna - wcišż mówili o niej w wiadomociach, zawsze pokazujšc to zwyczajne szkolne zdjęcie zaginionej nastolatki, wiecie jakie: tęczowe rozmyte tło, przesadnie staranne uczesanie i zakłopotany umiech - a potem krótkie cięcie i widzimy zrozpaczonych rodziców na trawniku przed domem, otoczonych lasem mikrofonów - matka w milczeniu roni łzy, ojciec drżšcymi wargami odczytuje owiadczenie... Ta dziewczyna, ta zaginiona dziewczyna, włanie przeszła obok Edny Skylar.Edna zastygła.Stanley, jej mšż, zrobił jeszcze dwa kroki, zaniml zauważył, że żony już nie ma u jego boku. Odwrócił się. \^^- Edno?Stali w centrum Nowego Jorku, w pobliżu skrzyżowania Dwudziestej Pierwszej Ulicy z Ósmš Alejš. Tego sobotniego popołudnia na ulicach było niewiele pojazdów. Za to chodnikami przewalały się tłumy pieszych. Zaginiona dziewczyna kierowała się w stronę ródmiecia.Stanley westchnšł ze znużeniem.- Co znowu? r Ś.,- Cii.Musiała się zastanowić. To szkolne zdjęcie dziewczyny, to na tęczowym rozmytym tle... Edna zamknęła oczy. Starała się przywołać ten obraz z pamięci. Znaleć podobieństwa i różnice.7Na fotografii zaginiona dziewczyna miała długie mysie włosy. Kobieta, która przeszła obok - kobieta, nie dziewczyna, ponieważ przechodzšca wyglšdała na starszš, ale może zdjęcie zrobiono dawno - miała włosy rude, krótsze i lekko kręcone. Dziewczyna ze zdjęcia nie nosiła okularów. Ta idšca na północ Ósmš Alejš miała szkła w modnych prostokštnych oprawkach. Ubranie i makijaż bardziej dorosłe. Lepsze okrelenie nie przychodziło jej do głowy.Studiowanie twarzy było dla Edny czym więcej niż hobby. Miała szećdziesišt trzy lata i w swojej grupie wiekowej należała do niewielu lekarek specjalizujšcych się w genetyce. Wcišż miała do czynienia z twarzami. Częć jej umysłu zawsze je analizowała, nawet poza godzinami pracy. Doktor Edna Skylar nic nie mogła na to poradzić - studiowała ludzkie twarze. Przyjaciele i członkowie rodziny przywykli do jej badawczego wzroku, lecz u obcych ludzi, którzy jej dobrze nie znali, wzbudzał niepokój.Teraz też to robiła. Idšc ulicš. Ignorujšc -jak często jej się to zdarzało - obrazy i dwięki. Oddajšc się niezwykle przyjemnemu zajęciu, jakim było studiowanie twarzy przechodniów. Notujšc w mylach kształt koci policzkowych i wielkoć żuchwy, rozstaw oczu i długoć małżowin usznych, zarysy szczęk i głębokoć oczodołów. I dlatego, choć ubranie i włosy miały inny kolor, pomimo okularów w modnych oprawkach, dorosłego makijażu i ubioru, Edna rozpoznała zaginionš dziewczynę.- Szła z jakim mężczyznš. ,- CO? Ś> , >.*>*,-,. :/S :Ś ,Edna nie zdawała sobie sprawy z tegOj że powiedziała to na głos. ii: f.- Dziewczyna. t Stanley zmarszczył brwi.- O czym ty mówisz, Edno?To zdjęcie. Zwyczajna szkolna fotografia. Widywałe takie milion razy. Zdjęcie takiej dziewczyny w szkolnym albumie wywołuje burzę rozmaitych uczuć. W jednej chwili widzisz całš jej przeszłoć i przyszłoć. Czujesz młodzieńczš radoć i ból dojrzewania. Dostrzegasz możliwoci. Ogarnia cię lekka8nostalgia. Widzisz błyskawicznie mijajšce lata, studia, małżeństwo, dzieci, tego typu rzeczy.Kiedy jednak ta sama fotografia mignie ci w wieczornych wiadomociach, budzi przerażenie. Patrzysz na tę twarz, na zakłopotany umiech, na długie włosy oraz opuszczone ręce, i twój umysł zapuszcza się w mroczne miejsca, których nigdy nie powinien odwiedzać.Jak dawno Katie - bo tak miała na imię, Katie - zaginęła?Edna usiłowała sobie przypomnieć. Chyba przed miesišcem. Może przed szecioma tygodniami. Informację podawano tylko w lokalnych wiadomociach, i to niezbyt długo. Niektórzy uważali, że Katie Rochester uciekła z domu. Kilka dni przed swoim zniknięciem ukończyła osiemnacie lat - co czyniło jš dorosłš i znacznie zmniejszało priorytet sprawy. Podejrzewano kłopoty domowe, szczególnie z surowym, choć poruszonym jej zniknięciem ojcem.Może Edna się pomyliła. Może to nie była Katie.Istniał tylko jeden sposób, żeby się upewnić.- Pospiesz się - powiedziała do Stanleya. ; ;- Co? Dokšd idziemy? iNie było czasu na wyjanienia. Dziewczyna zapewne dotarła już do następnego skrzyżowania. Edna wiedziała, że Stanley pójdzie za niš. Stanley Rickenback, ginekolog-położnik, był jej drugim mężem. Pierwszy był jak wicher, niewiarygodnie męski, nazbyt przystojny i zbyt namiętny, a poza tym kompletny osioł. Zapewne krzywdziła go takš ocenš, ale co z tego? Pomysł polubienia lekarki - przed czterdziestoma laty - wydawał się zabawny Mężowi Numer Jeden. Rzeczywistoć jednak nie pasowała do jego wyobrażeń. Mylał, że kiedy pojawiš się dzieci, Edna będzie mniej czasu powięcała pracy. Tak się nie stało. Wręcz przeciwnie. Prawdę mówišc - co nie uszło uwagi dzieci - Edna bardziej lubiła leczyć niż matkować.Rano ruszyła naprzód. Chodniki były zatłoczone. Zeszła na ulicę i przyspieszyła kroku, trzymajšc się blisko krawężnika. Stanley próbował za niš nadšżyć.- Edna?- Trzymaj się mnie. Dogonił jš.9- Co my robimy? v**r *" -4, Edna szukała rudych włosów. vf ..Ś . Tam. Trochę z przodu i na lewo.Musiała przyjrzeć się dokładniej. Pędem pomknęła przed siebie. Widok dobrze ubranej kobiety po szećdziesištce biegnšcej ulicš wzbudziłby sensację w większoci miejsc na wiecie, ale to był Manhattan. Tutaj mało kto zwrócił na niš uwagę.Wyprzedziła dziewczynę, starajšc się nie robić tego zbyt ostentacyjnie, chowajšc się za plecami wysokich przechodniów, a kiedy zajęła dogodnš pozycję, odwróciła się. Dziewczyna, którš uważała za Katie, szła ku niej. Ich spojrzenia spotkały się na moment i Edna już wiedziała.To ona.Katie Rochester była z ciemnowłosym mężczyznš, zapewne po trzydziestce. Trzymali się za ręce. Nie wyglšdała na specjalnie przygnębionš. Raczej na zadowolonš, przynajmniej do chwili gdy napotkała spojrzenie Edny. Oczywicie, to jeszcze o niczym nie wiadczyło. Elizabeth Smart, dziewczynka porwana w Utah, bywała w publicznych miejscach ze swoim porywaczem i nigdy nie próbowała wzywać pomocy. Może tutaj sytuacja była podobna.Edna bardzo w to wštpiła.Rudowłosa szepnęła co do swego towarzysza. Przyspieszyli kroku. Edna zobaczyła, jak skręcili w prawo i zeszli po schodach metra. Oznakowanie wskazywało linie A, C, E oraz I. Stanley dogonił Ednę. Już miał co powiedzieć, ale zauważył jej minę i nie odezwał się. ,;- Chod - powiedziała. v* . Ś*ŚŚ Szybko obeszli barierkę i zaczęli schodzić I po schodach;Zaginiona dziewczyna i ciemnowłosy mężczyni już przeszli przez bramkę. Edna ruszyła za nimi. ..;- Niech to szlag. :.*Ś Ś- Co? v ...;-,..:- Nie mam karty. ., : .- Ja mam - powiedział Stanley.- Daj mi jš. Szybko.Stanley wyjšł z portfela kartę i jej podał. Przesunęła niš przez czytnik, przeszła przez bramkę i oddała mu. Nie czekała.10Tamci zeszli schodami po prawej. Ruszyła za nimi. Usłyszała szum nadjeżdżajšcego składu i przyspieszyła kroku.Wagony zatrzymały się z piskiem hamulców. Drzwi się rozsunęły. Serce waliło jej w piersi. Rozejrzała się na boki, szukajšc rudych włosów.Nic.Gdzie się podziała ta dziewczyna?- Edno?To Stanley. Dogonił jš.Edna nie odpowiedziała. Stała na peronie, ale po Katie Rochester nigdzie nie było ladu. A nawet gdyby był, to co wtedy? Co Edna mogłaby zrobić? Wsišć do wagonu i ledzić tych dwoje? Jak długo? I co potem? Dowiedzieć się, gdzie jest ich apartament lub dom i zadzwonić na policję...Kto dotknšł jej ramienia.Edna odwróciła się. Przed niš stała zaginiona dziewczyna.Jeszcze długo po tym Edna zastanawiała się, co właciwie zobaczyła w jej twarzy. Błaganie? Rozpacz? Chłodny spokój? Może nawet rozbawienie? Zdecydowanie? Chyba wszystko to po trosze.Przez moment tylko stały i spoglšdały na siebie. Ruchliwy tłum, niewyrane dwięki dobywajšce się z głoników, szum składu - wszystko to znikło, były tylko one dwie.- Proszę - powiedziała szeptem zaginiona dziewczyna. - Nie może pani nikomu wyjawić, że mnie pani widziała.I weszła do wagonu. Ednę przeszedł dreszcz. Drzwi powoli się zamknęły. Edna chciała co zrobić, co powiedzieć, ale nie mogła się poruszyć. Nie odrywała oczu od dziewc...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]