Maxwell Megan - 04 - Bez końca, e - book

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->MEGAN MAXWELLseriaP r o ś M n i e , o c o C h c e s zTomi Proś mnie, o co ChceszTom2 Dopóki JestemRaz JeszczeBez KońcaTom3Tom 4Proś Mnie, o co Chcesz ,,^Bez KońcaMegan MaxwellPrzekładEWA RATAJCZYKAM BUR&KorektaBarbara Cywińska Hanna LachowskaProjekt graficzny okładki MałgorzataCebo-FoniokZdjęcie na okładce © ElenaZidkova/ShutterstockTytuł oryginałuPídeme lo que quieras, ahora y siempreCopyright © Megan Maxwell, 2013Copyright © Editorial Planeta, S.A., 2013All rights reserved.For the Polish editionCopyright © 2015 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o.DrukBZGrafS.A.ISBN 978-83-241-5353-4Warszawa 2015. Wydanie IWydawnictwo AM15EKSp.z o.o.02-952Warszawa, ul. Wiertnicza 63 tel. 620 4013, 620 81 62www .wydawnictwoamber.plRozdział 1Zyciez.Icemanem, mimo sprzeczek, jest upojne. Naszespotkania sam na sam są słodkie, szalone i namiętne, a kiedyodwiedzamy Bjórna - gorące i perwersyjne. Erie oddaje mnieprzyjacielowi, a ja z przyjemnością się na to godzę. Nie mazazdrości. Nie ma wymówek. Jest tylko seks, zabawa iperwersja. Stanowimy wyjątkowy trójkąt i wiemy o tym.Podczas każdego spotkania czerpiemy pełną rozkosz z naszejseksualności. Nic nie jest brudne. Nic nie jest ciemne.Wszystko jest szalenie zmysłowe.Co innego z Flynem. Mały nie ułatwia mi sytuacji. Zkażdym mijającym dniem widzę, że ma coraz mniejsząochotę być dla mnie miły i z rezerwą podchodzi do naszegoszczęścia. Jest jedynym powodem kłótni z Eri Idem. Jestprzyczyną naszych sprzeczek i widać, że to go cieszy.Czasami jadą z Norbertem do szkoły, a Flyn nie wie, żekiedy Norbert uruchamia samochód i odjeżdża, ja obser wujęgo z ukrycia. Nie rozumiem, o co chodzi. Nie jestem w staniepojąć, dlaczego Flyn jest obiektem żartów kolegów. Biją go,popychają, a on nie reaguje. Zawsze ląduje na podłodze.Muszę znaleźć wyjście. Chcę, żeby się uśmiechał, żebywierzył w siebie, ale nie wiem, jak to osiągnąć.Któregoś popołudnia, kiedy nucę w pokoju piosenkęTantoPabla Alborana, widzę przez okno, że zaczyna padaćśnieg. Pada na ten, który już leży. Cieszę się. Śnieg jest takipiękny! Zachwycona idę do pokoju gier, gdzie Flyn odrabialekcje, i otwieram drzwi.- Chcesz się pobawić na śniegu?Mały patrzy na mnie i ze swoją poważną miną odpo-wiada:- Nie.Ma skaleczoną wargę. Ogarnia mnie wściekłość.- Kto ci to zrobił? - pytam, chwytając go za brodę.- Nie twoja sprawa - odpowiada ze złością, spoglądającna mnie.Nim coś palnę, postanawiam milczeć. Zamykam drzwi iidę po Simonę, która w kuchni gotuje rosół. Podchodzę doniej.- Simona.Wyciera ręce w fartuch i patrzy na mnie.- Tak, proszę pani?- Ooooj, Simona, na Boga, mów mi po imieniu, Judith!Simona się uśmiecha.- Staram się, proszę pani, ale ciężko mi sięprzyzwyczaić.Rozumiem; faktycznie, może to być dla niej bardzotrudne.- Są w' domu sanki? — pytam.Simona zastanawia się przez chwilę.- Tak. Pamiętam, że są schowane w garażu.- Super! - klaszczę. - Muszę cię poprosić o przysługę -mówię, spoglądając na nią.- Słucham.- Chcę, żebyś wyszła ze mną przed dom porzucać się6śnieżkami. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl