Martin George R. R. - Światło się mroczy(1), e-books, e-książki, ksiązki, , .-y
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
George R. R. Martin�wiat�o si� mroczyDying of the LightPrze�o�y� Micha� JakuszewskiWydanie oryginalne: 1977Wydanie polskie: 2004Dla Rachel,kt�ra mnie kiedy� kocha�aPrologWyrzutek, w�drowiec bez celu, odpad procesu stworzenia, �w �wiat by� tymwszystkimnaraz.Przez niezliczone stulecia spada� samotnie bez celu przez zimn� pustk� pomi�dzys�o�cami. Na jego bezs�onecznym niebosk�onie pokolenia gwiazd nast�powa�y posobie wmajestatycznym korowodzie, lecz on nie nale�a� do �adnej z nich. By�samodzielnym �wiatem inie podlega� nikomu. W pewnym sensie nie by� nawet cz�ci� galaktyki, gdy� jegochaotycznatrasa przecina�a jej p�aszczyzn� niczym gw�d� wbity w okr�g�y, drewniany blatsto�u. Nienale�a� do niczego opr�cz pustki.A pustka by�a bardzo blisko. W zaraniu historii ludzko�ci �wiat-wyrzutekprzedar� si� przezzas�on� mi�dzygwiezdnego py�u, przes�aniaj�c� male�ki obszar po�o�ony nieopodalg�rnejkraw�dzi wielkiej soczewki galaktyki. Le�a�a za ni� zaledwie garstka gwiazd -oko�otrzydziestu. Dalej zaczyna�a si� noc, czarniejsza ni� wszystko, co �wiat zna� dotej pory.Tam w�a�nie, spadaj�c przez spowite w cieniu pogranicze, �wiat napotka�rozproszonychludzi.Najpierw znale�li go Ziemscy Imperia�owie, u szczytu swej szalonej,przyprawiaj�cej ozawr�t g�owy ekspansji, gdy Imperium Federalne Starej Ziemi wci�� jeszczepr�bowa�o w�ada�wszystkimi ludzkimi �wiatami, nie zwa�aj�c na dziel�ce je niewiarygodneodleg�o�ci. Wojennygwiazdolot o nazwie "Mao Tse-tung" zosta� uszkodzony podczas ataku na Hrangan,jegoza�oga pad�a na stanowiskach, a silniki to si� w��cza�y, to wy��cza�y. Onw�a�nie sta� si�pierwszym statkiem kr�lestwa ludzi, kt�ry przedosta� si� przez Welon Kusicielki."Mao" by�wrakiem, pozbawionym powietrza i wype�nionym groteskowo wygl�daj�cymi trupami,kt�reko�ysa�y si� bez celu w jego korytarzach, mniej wi�cej raz na stulecie ocieraj�csi� o grodzie.Mimo to jego komputery nadal dzia�a�y, raz po raz �lepo powtarzaj�c operacje, aczujnikifunkcjonowa�y na tyle sprawnie, by nanie�� bezimiennego w�drowca na gwiezdnemapy, gdystatek widmo wyszed� z nadprzestrzeni w odleg�o�ci kilku minut �wietlnych odniego. Prawiesiedem stuleci p�niej kupiec z Tobera natkn�� si� przypadkiem na "Mao Tse-tunga" i znalaz�t� notatk�.Nie zainteresowa�a ona w�wczas nikogo, gdy� o istnieniu tego �wiata dowiedzianosi� ju�wcze�niej.Drugim jego odkrywc� by�a Celia Marcyan. Jej "�owca Cieni" okr��a� pogr��on� wmrokuplanet� przez standardowy dzie�, a wydarzy�o si� to podczas pokoleniainterregnum, kt�renasta�o po Upadku. Na w�drowcu nie by�o jednak nic, co zainteresowa�oby Celi�,tylko ska�y,l�d i bezkresna noc. Dlatego szybko ruszy�a w dalsz� drog�. Lubi�a jednaknadawa� nazwy i,nim go opu�ci�a, obdarzy�a imieniem r�wnie� ten �wiat. Nazwa�a go Worlornem,nigdy jednaknie powiedzia�a, dlaczego akurat tak ani co to s�owo znaczy. Worlorn i ju�.Potem odlecia�a kuinnym �wiatom i innym opowie�ciom.Nast�pnym go�ciem by� Kleronomas. W roku 46 p.i. jego statek zwiadowczy okr��y�kilkakrotnie planet� i sporz�dzi� map� pustkowia. Czujniki gwiazdolotu wydar�y�wiatuwszystkie sekrety. Okaza�o si�, �e jest on wi�kszy i bogatszy ni� wi�kszo��podobnych planet,a jego zamarzni�ta atmosfera i skute lodem oceany czekaj� na przebudzenie.Niekt�rzy utrzymuj�, �e pierwszymi, kt�rzy wyl�dowali na Worlornie, byli Tomo iWalberg, a uczynili to w 97 p.i., podczas swej szale�czej wyprawy maj�cej naceluprzemierzenie galaktyki. Czy to prawda? Raczej nie. Historie o Tomo i Walberguopowiada si�na wszystkich �wiatach kr�lestwa ludzi, ale "Marzycielska Kurwa" nigdy niewr�ci�a, kt�wi�c mo�e wiedzie�, gdzie l�dowa�a?W wiadomo�ciach na temat p�niejszych wizyt jest ju� wi�cej fakt�w, a mniejlegend.Worlorn nie nale�a� do �adnej gwiazdy, by� bezu�yteczny i niezbyt interesuj�cy,lecz mimo touwzgl�dniano go na wi�kszo�ci gwiezdnych map Kraw�dzi, regionu o garstce s�abozaludnionych �wiat�w, ci�gn�cego si� mi�dzy ciemnymi jak dym gazami WelonuKusicielki asamym Wielkim Czarnym Morzem.Potem, w roku 446 p.i., badaniami Worlornu zaj�� si� pewien astronom zWolfheimu. Poraz pierwszy kto� zada� sobie trud, by zestawi� koordynaty, i nagle wszystko si�zmieni�o. �wwolfma�ski astronom nazywa� si� Ingo Haapala. Gdy wypad� z pokoju komputerowego,by�straszliwie podekscytowany, co cz�sto zdarza si� Wolfmanom. Na Worlornie mia�nasta� dzie�- d�ugi i jasny.Gwiazdozbi�r zwany Kr�giem Ognia �arzy� si� na niebie wszystkich �wiat�wzewn�trznych, a jego s�awa si�ga�a samej Starej Ziemi. W �rodku formacjiznajdowa� si�czerwony nadolbrzym zwany Piast�, Okiem Piekie�, T�ustym Szatanem - nadano mukilkana�cie r�nych nazw. Wok� niego, w r�wnych odleg�o�ciach od siebie -niczym sze��kamyk�w z ��tego p�omienia tocz�cych si� w tej samej bru�dzie - kr��y�ypozosta�e gwiazdy:S�o�ca Troja�skie, Dzieci Szatana, Korona Piekie�. Nazwy nie mia�y znaczenia.Liczy� si�tylko sam Kr�g: sze�� ��tych gwiazd �redniej wielko�ci sk�adaj�cych ho�dogromnemu,czerwonemu w�adcy. By� to najbardziej nieprawdopodobny, a zarazem najbardziejstabilnyuk�ad wielokrotny, jaki kiedykolwiek odkryto. Kr�g sta� si� sensacj� tygodnia,now� tajemnic�dla ludzko�ci, kt�ra znudzi�a si� ju� starymi zagadkami. Na bardziejcywilizowanych �wiatachnaukowcy wysuwali teorie, kt�re mia�y wyja�ni� to zjawisko, a za WelonemKusicielki zrodzi�si� wok� niego kult. Ludzie opowiadali o zaginionym gatunku gwiezdnychin�ynier�w, kt�rzyprzesuwali ca�e s�o�ca, by zbudowa� sobie pomnik. Przez kilka dziesi�ciolecinaukowespekulacje i przes�dna cze�� gorza�y jasnym p�omieniem, po czym zacz�yprzygasa�. Wkr�tceo sprawie zapomniano.Wolfman Haapala og�osi�, �e Worlorn okr��y powoli Kr�g Ognia po szerokiejhiperboli,nie docieraj�c do w�a�ciwego uk�adu, lecz bardzo si� do niego zbli�aj�c, przezpi��dziesi�tstandardowych lat ogrzeje si� w s�onecznym blasku, a potem znowu pomknie wciemno��Kraw�dzi, minie Ostatnie Gwiazdy i pogr��y si� w Wielkim Czarnym Morzumi�dzygalaktycznej pustki.To by�y niespokojne stulecia, gdy Dumny Kavalaan i inne �wiaty zewn�trzne po razpierwszy pozna�y smak chwa�y i gor�co pragn�y odnale�� swe miejsce w pe�nejnieszcz��historii ludzko�ci. Wszyscy wiedz�, co si� w�wczas wydarzy�o. Kr�g Ognia zawszeby� chlub��wiat�w zewn�trznych, lecz do tej pory by�a to chluba pozbawiona planet.Gdy Worlorn zbli�a� si� do �r�d�a blasku, panowa�o na nim stulecie burz: latatopnienialodu, aktywno�ci wulkanicznej i trz�sie� ziemi. Zamarzni�ta atmosfera budzi�asi� stopniowodo �ycia, a straszliwe wichry zawodzi�y niczym monstrualne niemowl�ta. Temuw�a�niemusieli stawi� czo�o przybysze ze �wiat�w zewn�trznych.Terraformerzy nadlecieli z Tobera w Welonie, a stra�nicy pogody - z Mrocznego�witu.Dotar�y te� inne ekipy: z Wolfheimu, Kimdissa, Emerelu p.i. oraz �wiata OceanuCzarnegoWina. Wszystkim kierowali ludzie z Dumnego Kavalaanu, gdy� w�a�nie ten �wiatog�osi� sw�suwerenno�� nad w�drowcem. Walka przybyszy trwa�a z g�r� stulecie, a ci, kt�rzyzgin�li, s�nadal dla dzieci Kraw�dzi czym� bliskim mitu. W ko�cu jednak Worlornposkromiono.Powsta�y na nim miasta, w �wietle Kr�gu wyros�y niezwyk�e lasy, a na swobod�wypuszczonozwierz�ta, kt�re o�ywi�y planet�.W 589 p.i. zacz�� si� Festiwal Kraw�dzi. T�usty Szatan wype�nia� czwart� cz��nieba, awok� niego jasno p�on�y jego dzieci. Pierwszego dnia Toberczycy pozwolili, byichstratotarcza zamigota�a, dzi�ki czemu chmury i blask s�o�c zata�czy�y wkalejdoskopowychwzorach. Potem nadesz�y kolejne dni i przylecia�y statki. Ze wszystkich �wiat�wzewn�trznych, a tak�e z innych, le��cych dalej. Z Tary i Daronne po drugiejstronie Welonu, zAvalonu i �wiata Jamisona, z planet tak odleg�ych, jak Newholme, Stary Posejdon,a nawetsama Stara Ziemia. Przez pi�� standardowych lat Worlorn mkn�� ku perihelium, aprzez pi��nast�pnych oddala� si� od niego. W roku 599 p.i. festiwal zamkni�to.Worlorn wkroczy� w p�mrok i pop�dzi� na spotkanie nocy.Rozdzia� 1Za oknem woda pluska�a o pale drewnianego pomostu biegn�cego wzd�u� kana�u. Dirkt'Larien uni�s� wzrok i zobaczy� nisk�, czarn� bark�, kt�ra przep�ywa�a obokpowoli, sk�panaw ksi�ycowym blasku. Na jej rufie przystan�a samotna posta�, wsparta nad�ugiej, ciemnejtyczce. Obraz by� wyj�tkowo wyrazisty, gdy� wysoko na niebie sta� ksi�ycBraque, wielki jakpi�� i bardzo jasny.Za nim ci�gn�a si� martwa, pe�na opar�w ciemno��, nieruchoma kurtyna, kt�raprzes�ania�a dalej po�o�one gwiazdy. Ob�ok py�u i gazu, pomy�la� Dirk. WelonKusicielki.Pocz�tek nadszed� d�ugo po ko�cu: szeptoklejnot.Owini�ty by� w liczne warstwy srebrnej folii oraz mi�kki, ciemny aksamit, takjak wtedy,gdy da� go jej przed laty. Tej nocy rozpakowa� go, siedz�c przy oknie swegopokoju, kt�rewychodzi�o na szeroki, brudny kana�. Bezustannie kursowali po nim handlarze,popychaj�cytyczkami swe wy�adowane owocami barki. Klejnot wygl�da� tak, jak go zapami�ta�:ciemnoczerwony, przeszyty cienkimi, czarnymi liniami, w kszta�cie �zy. Pami�ta�dzie�, gdyesper wyszlifowa� go dla nich na Avalonie.Po d�ugiej chwili odwa�y� si� go dotkn�� koniuszkiem palca.By� g�adki i bardzo zimny. G��boko w m�zgu m�czyzny rozleg� si� szept.Wspomnienia iobietnice, o kt�rych nie zapomnia�.Przyby� na Braque w�a�ciwie bez powodu. Nie mia� poj�cia, jak go znale�li.Zrobili tojednak i Dirk t'Larien odzyska� sw�j klejnot.- Gwen - rzek� cicho do siebie, po to by znowu ukszta�towa� to s�owo i poczu� naj�zykuznajome ciep�o. Jego Jenny, jego Guinevere, ukochana z porzuconych marze�.Min�o ju� siedem standardowych lat, pomy�la�, gdy jego palec g�aska� tak bardz...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]