Maria Ewa Letki - Jutro znów pójdę w świat, ebooki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Maria Ewa LetkiJutro zn�w p�jd� w �wiatZak�ad Nagra� i WYdawnictwZwi�zku NiewidomychWarszawa 2001Sk�ad, druk i oprawa3 3 64 0 0 108 1 ff 1 74 1Zak�ad Nagra� i Wydawnictw Zwi�zkuNiewidomych,Warszawa, ul. Konwiktorska 9Przedruk: Wydawnictwo"Literatura",��d� 2000Korekta: T. Stankiewiczi I. StankiewiczChcia�bym mie� imi�, odkt�rego nie ma zdrobnienia.Kiedy mama m�wi "synku" ig�aszcze mnie po g�owie, to coinnego, ale kiedy m�wi"Krzysiulek", jest g�upio.Uwa�am, �e wszystkie zdrobnieniabrzmi� g�upio.Nazywam si� wi�c Krzysztofalbo Krzysiek i mieszkam wwie�owcu na kra�cach miasta.Okna naszego mieszkania wychodz�na trzy najwa�niejsze miejsca:na miasto, podw�rko, na ��ki ipola. To zupe�nie tak, jakbydogl�da�o si� osobi�cie wa�nychrzeczy. Kiedy dzie� jestpogodny, a ja wpatrz� si� bardzouwa�nie w horyzont, widz� ma��,ciemn� smu�k�. To las. Za tymlasem zachodzi s�o�ce. Kiedyby�em ma�y, wierzy�em, �e na�rodku tego lasu znajduje si�ogromna polana wysypana ��tympiaskiem i na t� polan� s�o�cechodzi spa�. Wtedy wierzy�emr�wnie� w to, �e ziemia jestp�aska jak placek. P�niejdowiedzia�em si�, jak jestnaprawd�, i pomy�la�em sobie, �ejestem okropnie g�upi. Tatu�wyt�umaczy� mi wszystko.- Ja te� przez to przeszed�em- powiedzia� tatu� wprawiaj�c wruch globus (t�umaczy� mi naglobusie). - A jeszczewcze�niej) wierzy�em w bociany.Ca�ej rodzinie opowiada�em, jakbocian wrzuci� mnie przez komini jak pobrudzi�em sadz� ko�dr�,i moja mama musia�a jedn� r�k�trzyma� dziecko, a drug� gra�. Izastanawia�em si�, dlaczegowszyscy patrz� na mnie iu�miechaj� si� dziwnie.Tatu� westchn��, a min� mia�tak�, jakby nie m�g� sobiedarowa�, �e kiedy� tak si�strasznie wyg�upi� przy ca�ejrodzinie. Zapyta�em tatusia, czyteraz zn�w zaczn� wierzy� w co�,co p�niej oka�e si� nieprawd�.- Oczywi�cie - odpowiedzia�tatu�. - Potem zn�w, zn�w izn�w. To jest w�a�nie odkrywanie�wiata.Odkrywam wi�c ci�gle �wiat,centymetr po centymetrze, iwola�bym, �eby odkrywaniem�wiata by�o podr�owanie ipoznawanie nowych miejsc.Napisa�em ju� troch� o moimtatusiu. To, �e by� kiedy�podobny do mnie i �e dawno temuwyg�upi� si�. Nie napisa�emjeszcze o mojej mamusi. Mama te�by�a podobna do mnie. Lubi�abajki i opowiadania ozwierz�tach. Teraz uwielbiafilmy o mi�o�ci i zawsze na nichp�acze. Tatu� m�wi�, �e nafilmie "Love story" p�aka�a ju�wtedy, kiedy sz�a czo��wka.Ja p�aka�em na filmie tylkoraz, chocia� nie by� to film omi�o�ci. To by� film o bardzodzielnym psie, kt�ry zgin�� wg�rach ratuj�c swojego pana.Nigdy natomiast nie s�ysza�em owypadku, kiedy zgin��by panratuj�cy swojego psa. Jednakwierz�, �e co� takiego mo�e si�jeszcze wydarzy�. Ja te�chcia�bym mie� psa, ale mama itatu� m�wi�, �e wtedy, kiedy jajestem w szkole, a oni w pracy,pies by�by sam w domu i wy�byrozpaczliwie z t�sknoty. Piesnie powinien wy� z t�sknoty.Jest wi�c czasem tak, jakbym toja wy� w �rodku z t�sknoty zapsem, a to z kolei jest troch�tak, jakby pan zgin�� ratuj�cswojego psa.Jestem ch�opcemniedzisiejszym. Tak powiedzia�ao mnie moja babcia. Potemdoda�a, �e nie widzia�a ch�opca,kt�ry tak cz�sto zamy�la�by si�i by� taki spokojny. Wed�ugmojej babci wszyscy inni ch�opcys� dzisiejsi, to znaczyrozwydrzeni i rozhukani.Najcz�ciej zamy�lam si�,kiedy wygl�dam przez okno. Mo�einni ch�opcy te� si� zamy�laj�?Babcia mieszka�a kiedy� znami. Nosi�a za mn� tornister doszko�y i przy wszystkich m�wi�a"wnusiu, to, wnusiu, tamto".Uwa�am, �e mnie kompromitowa�a.Kiedy� Tomek, jeden ch�opak zmojej klasy, powiedzia�:- O, Ju� idzie wnusio ze swoj�wielb��dzic�.Zabroni�em babci nosi� za mn�teczk�, a mama i tatu� mniepoparli.Potem cioci Ninie urodzi�y si�bli�ni�ta i babcia wyprowadzi�asi� do cioci Niny.Ja zosta�em "wnusiem". Uwa�amto za przezwisko. Im jestemstarszy, tym wydaje mi si�okropniejsze. Kiedy je s�ysz�,czuj� si� ma�y i bardzonieporadny. Nikt nie chce taksi� czu�. Wiecie ju� o mniedu�o, ale i tak nie wiecienajwa�niejszego. Specjalnie takzwlekam, bo nie wiem, jak wam topowiedzie�. Nie przychodz� mi dog�owy odpowiednie s�owa ipoczekam, a� si� wszystkowyja�ni przez sytuacj�. Bom�wienie mo�e wypa�� smutno, aja nie mam zamiaru nikogozasmuca�.Czy zdarza wam si� czasemmy�le�, �e inni maj� ciekawsze�ycie i s� jacy� ciekawsi,podczas gdy wy jeste�ciewyj�tkowo nieciekawi? Mniecz�sto zdarza si� tak my�le� ibardzo chcia�bym si� dowiedzie�,�e innym te�. Tatu� i mamusiam�wi�, �e im si� to te� zdarza,ale oni s� doro�li i nieodkrywaj� ju� �wiata. Wiedz�wszystko, ich kole�anki ikoledzy te� wiedz� wszystko. Jato co innego. Ja mam dopierojedena�cie lat i bez przerwyczuj�, jaki jestem nieciekawy.Wreszcie musi zdarzy� si�sytuacja, kt�ra wszystkowyja�ni.Poszed�em na ��k� za naszymosiedlem, �eby popatrze�, jakch�opcy z mojej klasy graj� wpi�k�. Z teczek i ubra� porobilibramki, a ja usiad�em na �awce ipatrzy�em.Jednym z bramkarzy by� Tomek.To ten ch�opak, o kt�rym ju�wspomnia�em. Jest bardzo dobrymbramkarzem, ale raz zdarzy�o musi� by� z�ym. Gra� jak ostatnianoga i dlatego Maciek bezprzerwy wymy�la� mu od ba�wan�w.Maciek to ten, z kt�rym zawszechcia�em si� zaprzyja�ni� ipokaza� mu moje znaczki.- Ty stary kretynie! - zawo�a�Maciek, kiedy Tomek zn�wprzepu�ci� pi�k�. - Ty ba�wanie!A Tomek nic. Poszarpywa� tylkokoniec lewego ucha. Zawsze takrobi, kiedy jest zdenerwowany.On ma to ucho nawet troch�d�u�sze od prawego i nasza paniod polskiego powiedzia�a kiedy�,�e lada dzie� Tomek zacznie �u�koniec swojego lewego ucha. Toby� oczywi�cie �art, ale my�l�,�e za jakie� dziesi�� lat b�dzieto mo�liwe. Za dziesi�� latTomek, je�eli nie dostanie si�na studia, to p�jdzie do wojska,je�eli go tam przyjm�, z jednymuchem normalnym, a drugimle��cym na ramieniu.Po tym kiedy Maciek nawrzuca�Tomkowi, a Tomek nic mu nieodpowiedzia�, zacz�li gra�dalej. W pewnej chwili kt�ry�kopn�� pi�k� tak mocno, �eprzelecia�a nad ��k� i potoczy�asi� w kierunku mojej �awki.- Podaj, podaj! - zacz�liwo�a�.Pomy�la�em sobie, �e albowzi�li mnie za kogo� innego,albo zapomnieli, co i jak, i nieruszy�em si� z miejsca.- Podaj, podaj! - wrzeszczeli.Wtedy z s�siedniej �awki wsta�jaki� m�czyzna i pos�a� pi�k� wich stron�.- Ja w twoim wieku nie da�bymsi� tak d�ugo prosi� -powiedzia� wracaj�c do swojej�awki.I dopiero wtedy zauwa�y�stoj�c� obok mnie lask�.- O, przepraszam - u�miechn��si�. - Nie zauwa�y�em.- Drobiazg - odpowiedzia�em,bo zawsze tak odpowiadam.Wiecie, jad� nieraz autobusemi ust�pi� komu� miejsca, a wtedys�ysz�: "Sied�, ch�opczyku,sied�. Tobie te� ci�ko sta�".Nawet nie wyobra�acie sobie, jakmi jest wtedy g�upio. Nie rusz�si� z miejsca, to zn�w s�ysz�:"Rozsiad� si� szczeniak iudaje, �e nikogo nie widzi". Izn�w g�upio.Ten m�czyzna, kt�ry niezauwa�y� mojej laski i tego, �emam chor� nog�, nazywa� si�Andrzej. Na pocz�tku oczywi�cienie wiedzia�em o tym.Przedstawi� si� du�o p�niej.Ju� po tym, jak popatrzy�em naniego i zobaczy�em, �e jest muprzykro.- Mieszkasz tu? - zapyta�,kiedy na niego popatrzy�em.- Tak - odpowiedzia�em. - Wtym wie�owcu - i pokaza�em naszdom. - A pan?- Ja nie - powiedzia�przesiadaj�c si� na moj� �awk�.- Ja tu tylko przyje�d�am, bo tujest bardzo �adnie. Wyprowadzamchomika. Zaraz ci goprzedstawi�.Pomy�la�em sobie, �e takiwielki facet jak on powinienhodowa� boksera, a nie chomika.Andrzej wyszuka� w trawiema�ego, rudego chomika iposadzi� go sobie na d�oni.- To chomik mojego synka -wyja�ni�. - Nazwali�my go Pucu�,bo jest szalenie schludny i bezprzerwy si� czy�ci. No, Pucek,przedstaw si�.Pucu� nie przedstawi� si�.Czy�ci� brzuch.- Cze��, Pucek! -powiedzia�em. - Jak tam twojetorby borby �sme smake?- Deus, deus kosmateus baks -pisn�� Pucu� cienko, nieodrywaj�c pyszczka od brzucha.Potem pow�drowa� na traw�, amy zacz�li�my rozmawia�.Powiedzia�em Andrzejowi, ile mamlat i do kt�rej chodz� klasy, ito, �e cz�sto przychodz� na��k�, kiedy mam ochot� poby� nawsi.- To �wietnie - ucieszy� si�.- Ja przez jaki� czas te� b�d�tu przychodzi�, bo akurat mamochot� na troch� wsi. Moja �onai synek wyjechali do babci, a janie dosta�em urlopu. Siedz� wi�ci pilnuj� chomika.Potem zacz�� opowiada� o swoimsynku. O tym, �e jest tak ma�y,�e w ogrodzie zoologicznymzamiast: "tata, lwy", wo�a:"tata, wly".Uwa�am, �e to bardzo �mieszne,i kiedy Andrzej opowiada�,dok�adnie widzia�em ma�egoch�opczyka i wielkie, obra�onelwy, bo znalaz� si� kto�, ktonie umie ich nazwa�. Uwa�am, �elwy maj� pyski zwierz�tobra�onych bez wzgl�du na to, cosi� do nich m�wi. Co innego psy.One nigdy si� nie obra�aj�,cho�by powiedzia�o im si� niewiem jakie �wi�stwo.- Pucu� nie m�g� pojecha� dobabci, bo tam s� dwa pot�nekocury - powiedzia� Andrzej. - Wdodatku m�j synek wierzy, �echomiki w swoich torbach opr�czjedzenia przechowuj� bajki. Niemo�na nara�a� chomika i niemo�na nara�a� bajek.Andrzej wygl�da� na bardzozadowolonego z tego, �e ma syna.Ja te�, jak urosn�, b�d� mia�syna, a kiedy on uro�nie,podaruj� mu wszystkie mojeklasery, z wyj�tkiem jednego.Jeden dam synkowi Andrzeja.Bli�ni�tom cioci Niny...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]