Maria DÄ…browska - DZIENNIKI POWOJENNE 1955 -1959 t. 3, ebooki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Maria D�browska____DZIENNIKI POWOJENNE1955 -1959 t. 3Wyb�rwst�p i przypisyTadeusz DrewnowskiCzytelnik Warszawa 1996195513 I 1955. CzwartekPrzesz�o dwa tygodnie bez notatek. Ca�y czas nad tym przekl�tymopowiadaniem.' Wyros�a kolubryna na 67 stron i nie wiem, czy co� war-te. Pisa�am to cztery razy, cho� odrzucaj�c ca�kiem pierwszy szkicowybrulion licz� to, co teraz sko�czy�am, za trzecie przepisywanie. Tekstustali�am na dobre trzeciego stycznia. Do dziesi�tego ostatecznie przepi-sa�am. Ale w�a�ciwa robota tw�rcza robiona by�a przez listopad i gru-dzie�.Je�li �r�d tortury zwanej tw�rczo�ci� istnieje jaka� mo�liwo�� przyje-mno�ci, to jej �lad mo�na znale�� w owym tzw. trzecim przepisywaniu.Ale w sumie prac� nad tym opowiadaniem tak si� przem�czy�am, taksobie sforsowa�am serce, �e dwa dni le�a�am potem ziaj�c. Dopiero dzi�rano zaczynam patrze� przytomnie. Czemu wi�c pisz�? Ot� tu mog�a-by znale�� zastosowanie def#micja: wolno�� jako przyj�cie konieczno�ci.Pisanie jest dla mnie konieczno�ci�, cz�sto wprost nienawistn� (to rze-mios�o wydaje mi si� nied�entelme�skie, niedyskretne i nieprzyzwoite),kt�rej jednak musz� si� poddawa�, gdy� tylko podj�cie i jakie takie spro-stanie zadaniu tw�rczemu przynosi mi kr�ciutk� chwil� poczucia wolno�ci,czyli szcz�cia. To mgnienie... dla tego mgnienia si� �yje...Sylwestra i Nowy Rok sp�dzi�am z Ew� Teslar�wn�. Pr�cz tego naherbacie w sylwestra by� jeszcze Erazm. Potem posz�y�my z Ew� do"bia�ej sali", czyli do ��ek. Kilka tylko os�b dzwoni�o z �yczeniami. Jaz mojej strony - do nikogo. Zbyt by�am zatruta prac� nad tym opowia-daniem. Prosi�am tylko Kowalewa, �eby w moim imieniu odwiedzi�Frani�, zani�s� jej ode mnie 200 z�otych i �yczenia wszystkiego dobre-go. Przyni�s� mi od niej niez�e wiadomo�ci. Dom rencist�w na S�upec-kiej 6, gdzie Frania teraz si� znajduje, jest znacznie lepszy od domustarc�w na Krakowskim. Frania mieszka w pokoju tylko na cztery oso-by, nie ma tam �adnych przepustek na wyj�cie, i towarzystwo podobnolepsze.3 stycznia sko�czy�am pisa� opowiadanie "Na wsi wesele", a 125:i=iI #`. r aTu odbywa�o si� Na wsi wesele. Grzegorzewice, zagroda pana m�odego, widok obecnyFot. J. Szumskisko�czy�am je po raz trzeci przepisywa�. Na razie mam o tym opini�Anny, kt�ra m�wi, �e to "bardzo pi�kne", ale jak do wszystkiego, co pi-sz�, i do tego ma stosunek ch�odny. Ja znajduj� o wiele wi�cej upodoba-nia w jej tw�rczo�ci ni� ona w mojej. S�dz�, �e pisa�aby ol�niewaj�co,gdyby mog�a �y� jak chce i lubi; c�, kiedy na takie �ycie nie zarobi, anadto samochc�c i "na w�asne ��danie" zwi�za�a si� z osob� tak diame-tralnie od siebie r�n�jakja.Moje opowiadanie podoba�o si� pani Or�owskiej z radiaz i w og�le,ku mojemu zdumieniu, w radiu, gdzie maj� to ca�e czyta� w dziewi�ciuodcinkach. Natomiast pani Wilczkowa, kt�ra sama przyjecha�a, by za-bra� to opowiadanie - znilczy, snad� w "Czytelniku" nie wiedz�, czy masi� im podoba�; tak samo nie podoba�o si� wida� w "Tw�rczo�ci", bonic mi nie pisn�li, cho� przyj�li i ju� nawet przys�ali korekt�.Co my�l� ja sama? Najpierw, �e gdy pisz�, osi�gam ju� teraz co�kol-wiek tylko nadmiernym wysi�kiem, na pewno skr�caj�cym mi �ycie.Potem - zaznaj� mgnienia ulgi wyzwalaj�cej z przera�enia, �e ju� nieumiem pisa� i nie mam nic do powiedzenia. Lecz �adnej w tym ju� niema rado�ci. A �e nie daje mi ju� rado�ci nic prawie na tym �wiecie, abez rado�ci niepodobna jest �y� - cz�sto my�l�, �e to chyba oznacza bli-sk� podr� do gwiazd.1 Na wsi wesele, "Tw�rczo��" 1955, z. 2, przedruk w: Gwiazda zuranna,1956.z B r o n i s � a w a O r � o w s k a (1908-1988). Uko�czy�a polonistyk� na Uniwer-sytecie im. St. Batorego; nauczycielka, r�wnie� na okupacyjnych kompletach. Po woj-nie od 1950 wieloletnia redaktorka dzia�u literackiego PR; w 1.1950-70 redaktorka dzia-�u prozy PR; przez ni� i nierzadko zjej inicjatywy D�browska utrzymywa�a �ywe konta-kty z radiem.20 I 1955. CzwartekW ostatni� niedziel� odwiedzi�a nas Frania. Ucieszy�am si�, bo jestw dobrej formie i z przej�ciem �yje �yciem swego nowego �rodowiska.Domy starc�w s� wielk� zdobycz� tego czasu, cho� nikt ich nie rekla-muje, ja tylko przypadkowo wiem co� o nich. Wizyta Frani zreszt�w og�le zrobi�a mi przyjemno�� - kto� stamt�d, z Polnej, z utraconego,zatopionego �wiata.Na dworze mamy mniej wi�cej zim� - do�� du�o �niegu, na wsi po-# dobno bardzo du�o; oko�o 4o mrozu, ale prawie nic s�o�ca. Bezs�onecz-no�� naszego klimatu jest mordercza. Wczoraj by�a Ela. Jest zakochanaz wzajemno�ci�, ale waha si� z wyj�ciem za m��, bo "on" jest od niejo sze�� lat m�odszy, ma dopiero 20 lat! I oczywi�cie nie maj� mieszka-i nia ani �adnej na nie nadziei.# 9111955. �rodaPrzedwczoraj prasa przynios�a wiadomo�� o upadku rz�du Mendes--France'a, a wczoraj o upadku... Malenkowa. Na jego miejsce przy-szed�... Bu�ganin.; Na miejsce stosunkowo m�odego - starzec. Na miejsce cywila (o ilew tym kraju kto�kolwiek jest cywilem) - genera�. Dziwne to czasy,w kt�re g�oszona jest chwa�a m�odo�ci, a rz�dy w r�kach trzymaj� z�o-7�liwi starcy; gdy za� ich odrzuc�, wnet do nich powracaj�. Narody sie-dz� dzi� niby w workach trzymanych r�koma z�ych starych czarodzie-j�w.Malenkow zrzek� si� swej w�adzy w s�owach ma�ego ch�opca z pier-wszej klasy: "Nie nauczy�em si� lekcji, przepraszam, ju� nigdy wi�cejnie b�d�". Pi��dziesi�cioletni byk szczebiota� o swym braku do�wiad-czenia �yciowego! To jest bez precedensu, a ma by� niby t� now� mo-ralno�ci� socjalistyczn�, przyznaj�c� si� do b��d�w. W istocie rzeczy tojest czysto rosyjska w�a�ciwo��. Rosjanie s� specjalistami od publiczne-go kajania si�.S�ysza�am nowe dowcipy o Pa�acu Kultury. Jeden, �e to wie�a ci�-nie� rosyjskiej kultury na polsk�. Drugi: "Dlaczego Pa�ac Kultury? Bokultura mo�e by� tylko w pa�acu". Trzeci: "Co to jest Pa�ac Kultury?Zemsta Rosji za rozbi�rk� soboru na placu Saskim".W "�yciu Warszawy" olbrzymia mowa Mo�otowa, w kt�rej m�wi, �eobozowi pokoju, socjalizmu i demokracji przywodzi Zwi�zek Radzie-cki, doda�: "�ci�lej m�wi�c - Zwi�zek Radziecki i Chi�ska RepublikaLudowa". To novum.W radiu w tym tygodniu sko�czy si� czytanie mego opowiadania"Na wsi wesele". Kreczmar dobrze je czyta. To opowiadanie ma nie-oczekiwany sukces, cho� jeszcze nie by�o nigdzie drukowane, ju� du�osi� o nim m�wi.Wieczorem przyszed� Erazm. Powiedzia� mi wa�n� i radosn� nowin�,�e zwolniona zosta�a z wi�zienia Michalina Krzy�anowska. Podobnot�umy ludzi j� odwiedzaj�, kupuj� jej obrazy, tak �e na razie nie jestw k�opotach materialnych. To ju� druga osoba zwolniona w tej samejsprawie, czy raczej - z tej samej paczki, bo� �adnej okre�lonej sprawytu nie by�o - tylko sz�o o osob� Henryka.11 II 1955. Pi�tekWieczorem mia�am jak�� tak� zapa��, �e nie s�ucha�am najcieka-wszego rozdzia�u mego opowiadania, tego z ksi�dzem. By�am bardzociekawa, czy mi czego w ostatniej chwili z ta�my nie wyci�li - i prze-pad�o. Po�cieli�am ��ko, �eby po audycji od razu si� po�o�y�, bo �le si�czu�am z sercem, i nagle - nie wiem, co si� sta�o. Straci�am przyto-mno�� i obudzi�am si� dopiero dzi� o pi�tej rano z uczuciem, �e zmar-twychwsta�am. Ca�y dzie� te� musia�am le�e� z b�lami w piersiach i t�t-nem ponad 100. Dopiero wieczorem serce si� uspokoi�o, ale uczucie8przykrego jakie� ataku pozosta�o w organizmie. Jestem toucheel i jaka�okrutnie przera�ona.1 T o u c h e e (fr.) - tu: trafiona14 II 1955. Poniedzia�ekDzi� ju� i noc i dzie� lepszy, wsta�am i pracowa�am, ale nie nazbytwydajnie. Bardzo boli mnie w stopie lewa noga. Jednym s�owem - roz-klei�am si�. Ela ze swoim narzeczonym, Andrzejem Lipk� na kolacji.Podobno maj� bra� �lub cywilny 18 marca, w dzie� urodzin i imieninEli.22 II 1955. Wtoreki Przez ca�y tydzie� trwa zima. Spad�y du�e �niegi, du�o chmur. Nicgodnego uwagi. Jestem opanowana przez monstrualne lenistwo, wr�czkarygodne; dot�d nie zdo�a�am przygotowa� dla "Czytelnika" tego tomuesej�w, cho� na dobr� spraw� potrzeba by na to 10 dni pracy. Stan zdro-wia taki sobie. Anna troch� wydajniej teraz pracuje i zaczyna odgrywa�! nale�n� jej rol� w tzw. �wiecie literackim, kt�rego wkr�tce stanie si� napewno ulubienic�. Pora�a ich jej �mia�o�� i oryginalno�� my�li.# Przeczyta�am s�awn� ksi��k� Samuela Butlera "The Way of AllFlesh"'. To bardzo specyf#icznie angielska walka z pastorstwem, puryta-nizmem i religijnym wychowaniem. Ten sam co u Dickensa motyw nie-szcz�liwych dzieci, nad kt�rymi zn�caj� si� wychowawcy. Ciekawe, jednak, �e to zn�caj�ce si� wychowanie da�o koniec ko�c�w najlepiejwychowany nar�d �wiata, ba, zgo�ajedynie dobrze wychowany, i spo�e-cznie dobrze wychowany.Co do mnie, to nie jestem a� tak� apologetk� sprawy dzieci. Znambardzo wymy�lne i okrutne sposoby zn�cania si� dzieci nad rodzicami.# Dzieci to na og� istoty koszmarne w swym egoizmie, instynktach nisz-czycielskich, osch�o�ci serca. Jak i w�r�d doros�ych s� tylko czarownei wyj�tki. Dzieci wymagaj� opieki, ale nie uwa�am, �eby by�y o w�os bar-dziej godne lito�ci czy wsp�czucia jak doro�li. Jak nie istnia�a dla mnienigdy odr�bna sprawa kobieca, tak nie istnieje dla mnie odr�bna sprawadziecka. Istnieje sprawa ludzka. Ale jest w ksi��ce Butlera sporo do-brych "cytat".1 Samuel Butler - The Way ofAll Flesh, London,1946 (wyd. pol. Droga czlowiecza,I 960).9I 1111955. WtorekWczoraj by�a pani Wilczkowa i odda�am jej �w tom esej�w' - ale niejestem pewna, czy to p�jdzie i czy n...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]