Małe tygrysiątko, E-book PL, Romans, Chastian Sandra
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Sara
Chance
MAŁE
TYGRYSIĄTKO
1
Ginger Bellwood zatrzymała się na schodach. Czuła,
że nie uda się jej, w kremowych spodniach i jasnozielo
nym bawełnianym podkoszulku, wymknąć z domu pod
czujnym wzrokiem Tilly. Tilly z pewnością przypomnia
łaby jej, że tak niedbały strój nie jest odpowiedni dla
udającej się na spotkanie w interesach osoby, noszącej
nazwisko Bellwood-Lynch, nawet jeśli było to tylko
spotkanie z jej ojcem chrzestnym. Nawet wiek — dwa
dzieścia dziewięć lat
y
— nie uchroniłby jej przed repry
mendą. Tilly formalnie pełniła obowiązki gospodyni w
domu na Wzgórzach Bellwood, ale w rzeczywistości ta
starsza kobieta zastępowała Ginger matkę. Ginger nie
lubiła martwić Tilly, lecz teraz chciała zapomnieć na
chwilę o jej istnieniu. Przez sześć miesięcy zachowywała
się wzorowo, jak przystało na dziedziczkę fortuny ro
dziny Bellwood-Lynch. Tego ranka jednak miało speł
nić się jedno ż jej marzeń. Chciała uczcić to, iż jest zwy
kłą kobietą, bez obowiązków, które czasami były tak
męczące.
Ginger spojrzała na lśniącą poręcz, przypominając
sobie, że jako dziecko całym sercem pragnęła
N
po niej
zjeżdżać bez obawy, iż jej surowy ojciec odkryje, jaka
to dla niej przyjemność. Pokusa była zbyt silna, a po-
5
trzeba buntu mocniejsza niż wszystkie wykłady na te
mat dobrych manier, które usiłowano wbić jej do głowy.
Uśmiechając się do siebie, zjechała z wdziękiem tancer
ki, właśnie wtedy, gdy Tilly weszła do holu.Chciała
przybrać poważną minę, ale zdradził* ją błysk w oczach.
— Ponieważ miasto zebrało niezbędne fundusze na
budowę, ojciec chrzestny zgodził się oddać mi parcelę
— oświadczyła entuzjastycznie.
— Wiedziałam, że musi być jakiś powód tego małe
go przedstawienia. Już dawno nie zachowywałaś się
tak impulsywnie. — Tilly spoważniała. — Przez kilka
ostatnich miesięcy pracowałaś bardzo ciężko, przeko
nując radę miejską, aby zebrała fundusze na budowę
ośrodka wypoczynkowego i zamęczając sędziego o tę
ziemię. Większość ludzi nie wierzyła, że ci się to uda,
a wielu nawet czekało, aż ci się powinie noga, albo że
sama sfinansujesz całe przedsięwzięcie.
— Wiem — westchnęła Ginger. Na wspomnienie
trudności, jakie musiała pokonać, aby przekonać miesz
kańców miasteczka, które założyła jej rodzina, że nale
ży iść z postępem i przygotować się na wzrost liczby
ludności w całej Georgii, popsuł się jej humor. (Od po
łudnia do Lynch Creek zbliżał się Brunswick, a Macon
i Atlanta oddalone były jedynie o kilka godzin jazdy
samochodem.)
— Spisałaś się wspaniale — powiedziała cicho Tilly.
— Czasami zastanawiałam się, czy rzeczywiście nie
powinnam sfinansować całego planu.
Tilly pokręciła przecząco głową.
— Wiesz jak bardzo tutejsi ludzie są dumni. My nie
lubimy jałmużny. A poza tym niektórzy starsi miesz
kańcy nadal mają żal do twojego ojca, za jego postępo
wanie. Mimo szacunku dla ciebie i twojego ojca chrzest
nego, sędziego, nie mogą zapomnieć Lynch'a.
6
Twarz Ginger stężała.
— Wiem. Lyle miał w sobie niewiele z człowieka
Nawet ja, gdy byłam mała, zastanawiałam się, czy ab)
na pewno w jego żyłach płynie krew.
Tilly dotknęła jej ramienia.
— Nigdy nie mogłam zaakceptować sposobu, w jaki
ciebie traktował. Ignorowanie byłoby uprzejmością z
jego strony.
Ginger zaśmiała się gorzko.
— Obie wiemy, że tak nie postępował. Wychowywał
mnie na pokaz. Mała księżniczka przeznaczona dla
księcia, który miał przejąć królestwo. Czasami zastana
wiałam się, dlaczego pozwolił mi iść na studia i zrobić
dyplom z zarządzania.
— Kochanie, nie widziałaś swojej miny, gdy dowie
działaś się, że masz poślubić chłopaka, którego przy
prowadził tu, kiedy skończyłaś osiemnaście lat. Gdyby
Lyle nie zaakceptował wówczas twoich planów, opuści
łabyś ten dom z hukiem i nigdy byś do niego nie wróci
ła. Masz jego siłę, ale serce matki. Co by nie mówić
o jego wadach, on nie był głupcem.
— Rzeczywiście, był sprytny. Pozwolił, abym uwie
rzyła, że się mu wymknęłam, podczas gdy on szykował
nową pułapkę.
— Jednak pokonałaś go wtedy, tak jak i wiele razy
później.
— Nie mogłam znieść tego, że byłam traktowana jak
towar wystawiony na sprzedaż na targu małżeńskim.
— No, ale tó już przeszłość. Wzgórza należą do cie
bie. Przez ostatnie trzy lata stanęłaś mocno na nogach
i jestem z ciebie dumna — pocieszała Tilly.
Ginger uśmiechnęła się lekko i objęła Tilly.
— Nie wiem, co by się ze mną stało, gdybym nie
mogła zaufać tobie i sędziemu, wierzyć, że istnieją lu-
7
dzie, którzy się o mnie troszczą, a nie manipulują mną,
czy też czegoś ode mnie chcą tylko dlatego, że należę
do dynastii Bellwood-Lynch.
Tilly zmieszała się.
— Co się stało? — spytała Ginger z niepokojem w
głosie.
— Nic. Coś mnie zabolało —wyjaśniła szybko Tilly.
— Gdzie? — zapytała z troską Ginger, obejmując ją
mocniej.
Tilly zrobiła unik.
— To tylko mój wiek daje znać o sobie. Nie martw
się. A jeśli chcesz coś dla mnie-zrobić, to wyjdź, rozer
wij się trochę. Nie możesz żyć tak samotnie. Powinnaś
mieszkać w tym wielkim domu z mężczyzną.
Ginger zaskoczyło napięcie w jej głosie.
— Co ci się stało? Nie poznaję ciebie.
— Pragnę, abyś była szczęśliwa, naprawdę szczęśli
wa, tak jak ja byłam z Bartem. — Tilly powiedziała
szorstko.
— Ale o co ci chodzi? Skąd ten pośpiech?
-.— Dużo na ten temat ostatnio myślałam. Nie jestem
już młoda. Wszyscjj się starzejemy. Powinnaś mieć ko
goś w życiu. Wkrótce skończysz trzydzieści lat. Załóż
rodzinę.
Ginger starała się zrozumieć, o co naprawdę chodzi
Tilly. Przez tyle lat nigdy nie widziała jej tak zmartwio
nej i zdenerwowanej.
— Powiedz mi, co się stało? — spytała błagalnie,
wyciągając do niej rękę.
Tilly mocno uścisnęła* jej dłoń.
— Kocham cię, moje dziecko. Chyba nigdy ci tego
nie powiedziałam.
Ginger starała się opanować narastające w niej uczu
cie strachu.
8
[ Pobierz całość w formacie PDF ]