Mahabharata (tom 4), eBooks txt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Barbara MikołajewskaMahabharataOpowieść IV:Ziarna namiętnościopowiadaBarbara Mikołajewskana podstawie fragmentów Mahâbharâta,1. The Book of the Beginning,1 (7) The Origins, 116.1-123.751 (8) The Fire in the Lacquer House, 124.1-129.1w angielskim tłumaczeniu z sanskrytu J.A.B. van Buitenen,The University of Chicago Press.Wydanie I internetoweThe Lintons' Video PressNew Haven2003Copyright (c) 2004 by B. MikołajewskaWszelkie prawa zastrzeżonePorada techniczna i edytorska: F.E.J. LintonWydane w USA, 2004, przezThe Lintons' Video PressNew Haven, CT06511-2208 USASpis treści1. Śmierć króla Pandu2. Zawistna rywalizacja: Durjodhana i Bhima3. Bramin-wojownik: Krypa4. Mściwi przyjaciele: bramin-wojownik Drona i król Drupada5. Niepokonani rywale: Karna i Ardżuna6. Słowniczek: Kto jest kim w Ziarnach namiętności"Wjasa spojrzał na pogrążony w żałobie lud i rzekł do swejmatki Satjawati przepełnionej bólem smutku:O matko, szczęśliwie czasy skończyły, się i nadchodzą złe czasy.Każdy następny dzień będzie gorszy, sama ziemia się starzeje.Straszliwe czasy przed nami, zaciemnione przez czary, niszczoneprzez rozpustę i występek, w których wszystkie działania izwyczaje wyznaczone przez Prawo będą splamione. O matko, porzućkrólestwo i żyj w dżungli w pustce prostoty, aby nie byćzmuszonym do patrzenia na upadek własnej dynastii.(Mahabharata, 1 (119.5))1. Śmierć króla PanduPandu, król Hastinapura, wywodzący się z linii Bharata,żyjąc pod klątwą natychmiastowej śmierci w momencie, gdypokona go żądza miłości, wyrzekł się wszelkich namiętności,łącznie ze swą namiętnością do zabijania, która przyniosłanań klątwę. Jednakże pewnego pięknego wiosennego dnia,gdy cała przyroda budziła się do życia, drzewa rozkwitałyi wszystkie żywe istoty traciły głowę z miłości, spacerującsamotnie ze swą młodszą żoną, Madri, owładniętą z równą siłąprzez ducha wiosny, nie potrafił opanować wzrastającej w nimnamiętności, i gdy pokonany przez żądzę wziął swą żonę wramiona, umarł przy pierwszym pocałunku.Madri, trzymając w swych ramionach ciało martwego króla,nie mogła powstrzymać krzyku przerażenia. Starsza żona Pandu,Kunti, słysząc żałosny płacz Madri, ruszyła w kierunku skądgłos dochodził, i zobaczywszy martwe ciało męża, nie potrafiłapowstrzymać się od lamentu. Rzekła: „O Madri, jak mogłaś stracićnad sobą kontrolę, i zamiast chronić króla i naszego męża przedskutkami klątwy, skusić go i uwieść w tym cichym zakątku! Twojawina nie podlega dyskusji, gdyż bez twego udziału, nasz mąż Pandu,który zawsze pamiętał o skutkach klątwy, nie straciłby rozumu inie szukałby nagle fizycznej rozkoszy. Wielkie jest twojeszczęcie w porównaniu z moim, gdyż przynajmniej w godziniejego śmierci dane ci było widzieć jego wypełnioną szczęśliwościątwarz!" Słysząc to, Madri rzekła: „O Kunti, mylisz się, winiącmnie za śmierć Pandu. Nasz bohaterski mąż pokonany przez duchawiosny sam spieszył na spotkanie swego losu!"Kunti lamentując, zwróciła swą myśl ku pogrzebowym rytuałom,i rzekła: „O Madri, to ja jestem pierwszą i starszą żona Pandu,i dlatego podążę za nim do krainy śmierci, gdyż taki obowiązeknarzuca na mnie Prawo. Tobie pozostanie obowiązek opieki naddziećmi". Słysząc to, pogrążona w bólu Mardi odpowiedziała:„O Kunti, choć mówisz słowa prawdy, pozwól mi spłonąć na stosierazem z martwym ciałem Pandu i połączyć się z nim w śmierci.Weź pod uwagę to, że zarówno moja jak i jego żądza zastałaoszukana przez śmierć, i pozostaje nienasycona. Pozwól mi podążyćza nim do świata boga śmierci Jamy, by nie pozostawał tamsamotny, na próżno łaknąc miłości. To mnie zabrudziło złojego śmierci. Pozwól mi więc spłonąć w oczyszczającym ogniujego pogrzebowego pyre". Kunti rzekła: „O Madri, niech taksię stanie!"Dowiedziawszy się o śmierci Pandu, boscy prorocy zamieszkującydżunglę zgromadzili się tłumnie, aby oddać królowi ostatniąprzysługę, wykonując należne mu ostatnie ryty, i zastanowićsię nad losem pozostającej przy życiu starszej żony Pandu,Kunti, i nieletnich królewiczów. Szeptali między sobą:„O prorocy i asceci, Pandu, asceta o wielkim duchu wyrzekłsię królestwa, i schronił się wśród nas, aby poddać się umartwieniom,i prowadzić proste, pozbawione żądzy życie. I teraz, gdy odszedłdo nieba, na które sobie zasłużył, pozostawił pod naszą opiekąswą żonę i nieletnie dzieci. Musimy więc zadecydować o ichprzyszłym losie. Najlepiej będzie, gdy osobiście udamy sięw wielkiej procesji do Hastinapura i oddamy uroczyściepięciu synów Pandu i jego starszą żonę Kunti pod opiekęBiszmy i Dritarasztry. Oddamy im też ciała Pandu i Madri,by mogli je uhonorować należnymi rytami". Jak postanowili,tak uczynili, udając się w uroczystej procesji w kierunkuHastinapura.Gdy mieszkańcy Hastinapura dostrzegli nadciągającą procesjępustelników, zgromadzili się tłumnie, aby ich powitać, i dotknąćwzrokiem boskich ascetów. Na ulice miasta wyległy tłumy kobiet,wojowników i braminów. Przybyły również tłumy pospólstwa isłużby, lecz nikt nikomu nie zazdrościł, gdyż umysły wszystkichskoncentrowane były na Prawie. Na spotkanie procesji wyszli teżw towarzystwie swych domowych duchownych dziedzice Hastinapura,Biszma, Dritarasztra i Widura ze swymi żonami i dziećmi, orazSatjawati wraz z wdowami po jej zmarłym synu. Pokłoniwszy sięz szacunkiem przed przybyłymi ascetami, zaoferowali im zajęcienajbardziej zaszczytnych miejsc. Pokłon swoich władców powtórzyłytłumy mieszkańców, siadając na ziemi u ich stóp. Gdy zapadłapełna szacunku cisza, Biszma powitał boskich ascetów, mówiąc,że do nich należy całe królestwo. Słysząc te pełne szacunkusłowa, najstarszy z ascetów rzekł, zwracając się do dziedzicówi władców Hastinapura: „O potomkowie króla Bharata, powitajcieprzy pomocy należytych rytów i weźcie pod waszą opiekę tychpięciu młodych królewiczów, synów króla Pandu, który choćwyrzekł się wszelkich wygód, i prowadził skromne życie ascety,dzięki boskiej interwencji uratował waszą dynastię przed zagładą,gdyż bóg Prawa Dharma dał mu jego najstarszego syna Judisztirę,Wiatr dał mu syna Bhimę, najsilniejszego z silnych, a Indradał mu syna Ardżunę, którego siłą jest Prawda. Narodzilisię oni ze starszej żony Pandu, Kunti. Z młodszej Madriz kolei narodzili się synowie bliźniacy, dar Aświnów.Uhonorujcie także zmarłego króla Pandu wykonując ryty ofiarnenależne przodkom". Po tych słowach wszyscy asceci w cudownysposób znikli, wprowadzając wszystkich zebranych w stangłębokiego zdumienia i podziwu.Wówczas Widura i Biszma zajęli się wypełnieniem ichżyczeń i wykonaniem odpowiednich rytów, gdyż autorytetsłów boskich ascetów wystarczył, aby przekonać wszystkichzebranych o cudownym poczęciu synów Pandu i ich prawachdo królewskiego dziedzictwa. Tylko prorok Wjasa, patrzącswym dalekosiężnym wzrokiem na stu synów niewidomego królaDritarasztry i pięciu synów zmarłego króla Pandu, zobaczyłnadchodzące nieszczęście, i rzekł do swej matki Satjawati:„O matko, szczęśliwie czasy skończyły się, i nadchodzązłe czasy. Każdy następny dzień będzie gorszy, sama ziemiasię starzeje. Straszliwe czasy przed nami, zaciemnioneprzez czary, niszczone przez rozpustę i występek, w którychwszystkie działania i zwyczaje wyznaczone przez Prawo będąsplamione. O matko, porzuć królestwo i żyj w dżungli wpustce prostoty, aby nie być zmuszonym do patrzenia naupadek własnej dynastii". Słysząc słowa swego boskiego syna,Satjawati udała się do pokoju Ambiki, matki Dritarasztry,i rzekła: " O Ambiko, błędna polityka twego synaDritarasztry zniszczy potomków króla Bharata i ichsprzymierzeńców, nie oszczędzając nawet ich wnuków.Dlatego też ja, i pogrążona w smutku matka zmarłegokróla Pandu, Ambalika, opuszczamy królestwo, i udajemysię do dżungli, aby nie patrzeć na upadek dynastii".Słysząc to Ambika, matka Dritarasztry, postanowiła dołączyćdo Satjawati i udać się do dżungli, gdzie trzy królewskiewdowy poddały się surowemu umartwianiu i pożegnały się nazawsze ze swym ciałem, udając się do nieba.2. Zawistna rywalizacja: Durjodhana i BhimaPięciu synów Pandu wzrastało i wychowywało się razemz synami Dritaraszty, ciesząc się wszelkimi przyjemnościamiżycia, i oddając się z zapałem wszelkim dziecinnym grom izawodom, w których Pandawowie z łatwością pokonywali Kaurawów.W tej dziecinnej społeczności prym wiódł syn boga Wiatru Bhima,który będąc najsilniejszy terroryzował synów Dritarasztry.Ciągnął ich za włosy lub za nogi, tarzając ich w piasku. Razzłapawszy dziesięciu z nich jedną ręką zanurzał ich głowypod wodą, uwalniając ich dopiero wówczas, gdy wydawali nieomalostatnie tchnienie. Gdy wdrapywali się na drzewo, aby zerwaćdojrzałe owoce, trząsł drzewem tak, że spadali na ziemięrazem z owocami. Bhima nie czynił tego jednak z ambicji lubszaleństwa, lecz dlatego, że był dzieckiem, i eksperymentowałze swą potężną siła. Tymczasem Durjodhana, najstarszy z Kaurawówi prawie brat bliźniak Bhimy, gdyż obaj, choć z innych matek,urodzili się w tym samym czasie, poznawszy ogromną siłę Bhimy,pozwolił na to, by ambicja i szaleństwa opanowały jego umysł.Myślał: „Ponieważ Bhima jest najsilniejszy wśród Pandawów,przeto muszę go zabić przy pomocy podstępu lub oszustwa, gdyżwówczas uda mi się pokonać jego młodszych braci, i zakućnastępnie w kajdany następcę tronu, Judisztirę, syna bogaPrawa i będę mógł bez przeszkód stać się władcą całej ziemi!"Powziąwszy takie postanowienia, Durjodhana szukał pilnieokazji, aby wprowadzić je w czyn. I tak pewnego dnia, gdyzmęczony zabawą Bhima usnął w namiocie nad...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]