Lzy boga, eBooks txt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tomasz Lechoci�ski�zy BogaS�o�ce wychyli�o si� zza horyzontu. Na niebie szybowa�yjasne ob�oki, a na dole w d�ungli wolno budzi�o si� �ycie.Ptaki rozpocz�y trele, ma�py nawo�ywa�y si� niespokojnie,znak, �e gdzie� pomi�dzy drzewami spostrzeg�y morgha. S�oniele�ne do��czy�y do tego porannego koncertu z nostalgiczn�pie�ni�.Mg�a nadal spowija�a morze zieleni eterycznym p�aszczem,skrywaj�c je przed s�o�cem.Dom M�czyzn w po�owie schowany w tej bia�ej przestrzeni,smuk�ym szczytem wbija� si� w niebo. S�o�ce barwi�o go naczerwono, gra�o na szybach refleksami. Nagle od kolosaoderwa�o si� dw�ch m�czyzn, kt�rzy poszybowali na p�noc wstron� G�ry �ez Boga.By� drugi tydzie� alconu, si�dmego miesi�ca roku. Dzi�B�g p�aka�, a m�czy�ni musieli zaj�� si� Jego �zami.Ciemno�� otacza�a go daj�c bezgraniczne poczuciebezpiecze�stwa. Nie zdawa� sobie z tego sprawy, ale w�a�nieodzyskiwa� �wiadomo��, a w�a�ciwie tworzy� j� na nowo.Odczuwa� pulsowanie krwi, s�ysza� jej szum, s�ysza� biciew�asnych serc, czasem wydawa� ciche d�wi�ki. Z wolna zzakamark�w pod�wiadomo�ci powr�ci�a zdolno�� artyku�owanejmowy. W przyp�ywie bezmy�lnej rado�ci chcia� jej u�y�, alezakrztusi� si�, otworzywszy usta.Przestrze� wok� wype�nia�a lepka, s�odka substancja.Pocz�� szarpa� b�on� tworz�c� to lepkie wi�zienie. Przebi�j� bez trudu tu� powy�ej g�owy. R�ce lizn�� zimny wiatr.Odruchowo cofn�� je w g��b swego otoczenia, do ciep�ej,przyjaznej mazi.Chcia� tu pozosta�, ale nieodparta si�a ci�gn�a go nazewn�trz. Tkwi�a w nim samym, szarpa�a jego umys�em,krzycza�a: - Wyj��! Chocia� ba� si� opu�ci� bezpieczn�ciemno��, skoczy� do przodu. Upad� na brzuch, pomaca�pod�o�e r�k� - tysi�ce ma�ych grudek porusza�y si� podpalcami. Otworzy� oczy.�wiat�o o�lepi�o go i na chwil� sparali�owa�o. Le�a�sztywny przyzwyczajaj�c si� do blasku dnia. Nie wiedzia�,ile czasu le�a�, ale w pewnym momencie u�wiadomi� sobie, �ewidzi wszystko wok�. Przyjrza� si� grudkom, kt�re dra�ni�yjego mi�kk� sk�r�."Zwyk�y piasek!" - pomy�la�, a odkrycie to wyda�o mu si�bardzo �mieszne. Wyplu� ostatki �luzu tkwi�ce w nosie i wustach. Zaczerpn�� powietrza. By�o cudowne, ch�odne,przepe�nione zapachami lasu. Wci�ga� je nerwowymi haustami.Je�eli przestanie chocia� na chwil�, to przecie� umrze.Poczu�, �e co� podnosi si� z jego plec�w. Odwr�ci� g�ow�.Skrzyd�a by�y prawie wyprostowane. Roz�o�y� je. Przezchwil� podziwia� ich pomara�czowe i ��te plamy rozrzuconepo aksamitnej powierzchni. Machn�� nimi raz i drugi. By�oto zadziwiaj�co �atwe. Olbrzymie motyle skrzyd�a okaza�y si�lekkie.- Wstawaj - us�ysza� niski przyjazny g�os. Bardzo wysokii dobrze zbudowany m�czyzna szed� w jego stron�.Ciemnobr�zowa sk�ra kontrastowa�a z zielon� kamizelk�,kr�tkimi spodenkami i zielonymi butami za kostk�. Skrzyd�am�czyzny tworzy�y aksamitny p�aszcz pokryty plamami wewszystkich odcieniach zieleni.- Dobra robota - powiedzia� kucaj�c. Pachnia� potem iczym� jeszcze, czego le��cy nie potrafi� rozpozna�. - Szybkosobie poradzi�e�. Teraz wstawaj i posied� spokojnie, zanimwydostanie si� reszta.- Reszta?- Tak, reszta. Rozejrzyj si�.Siedzieli wewn�trz kr�gu o promieniu czterech metr�w,kt�ry tworzy�o czterna�cie b��kitnawych kryszta��w. Wewn�trzsta�y kokony. By�o ich jedena�cie, z kilku wydostawali si�ch�opcy, inne sta�y nietkni�te. Ich br�zowo��te, chropowatepowierzchnie wygl�da�y odra�aj�co.Ch�opak wsta� i chwiejnym krokiem podszed� do kryszta�u.Usiad�. Obserwowa� m�czyzn pomagaj�cych opuszcza� ch�opcomich wi�zienia.Ciep�y powiew przyszed� z zachodu. Nowo narodzonypopatrzy� w tym kierunku. Poza kraw�dzi� G�r �ez Bogapogwizdywa� wiatr. W dole rozci�ga�o si� zielone morzeli�ci.Ch�opak zauwa�y� ksza�t na kraw�dzi nieba i ziemi.- Co to?- To Dom Kobiet, odwiedzisz go w swoim czasie, alenajpierw pomieszkasz tam - zielonoskrzyd�y wskaza� kresk�ciemniej�c� na tle b��kitu wschodniej strony nieba. - W DomuM�czyzn. Tam wszystkiego si� nauczysz.Nowo narodzony skin�� g�ow� i cierpliwie czeka�, a�reszta jego braci opu�ci kokony.Ksi�ga Genesis; fragment.Pierwszego dnia Pan stworzy� �wiat�o. Rozpali� je wgwiazdach i rozrzuci� po Bezkresie.Drugiego dnia zape�ni� Bezkres cia�ami niebieskimi. Panuczyni� wszech�wiat.Trzeciego dnia stworzy� Ziemi�. Da� jej s�o�ce i dwaksi�yce - Lun� i Kemila.Czwartego dnia wla� w oceany wod�.Pi�tego dnia zape�ni� Ziemi� wszelakimi ro�linami izwierz�tami.Sz�stego dnia stworzy� Kobiet�. Stworzy� jej miejsce do�ycia, da� jedzenie, schronienie i swoje uczucie. Pomimo tokobieta nie by�a szcz�liwa. Czu�a si� samotna, nie mia�anikogo podobnego do niej, z kim mog�aby sp�dza� czas.Si�dmego dnia Pan zap�aka� nad samotno�ci� kobiety, a zJego �zy powsta� m�czyzna.Pan da� im ziemi� we w�adanie. Niestety, Pierwsza rodzi�ajedynie dziewczynki, wi�c Pan p�aka� nad samotno�ci� ka�dejz nich.Narni czeka�a na ojca w swoim pokoju i zaszywa�a dziur� wspodniach. Halek m�wi�a, �e dziewczynie nie przystoi chodzi�w spodniach, ale Narni to zupe�nie nie obchodzi�o. Czu�a si�w nich dobrze. Uwa�a�a si� za rozs�dn� o�miolatk�.Halek cz�sto prosi�a ojca i matk�, aby wp�yn�li nam�odsz� siostr�, ale rodzice niewiele sobie robili z pr�bstarszej c�rki.- To wy��cznie jej sprawa - powiedzia� kt�rego� dniaojciec do Halek.- Ja w jej wieku te� lubi�am chodzi� w spodniach - doda�amatka.Narni nie mog�a zrozumie� niech�ci siostry do m�skiegostroju. Mo�e tak objawia�o si� dojrzewanie? Halek mia�aprzecie� osiemna�cie lat.Ale poza tym sporem jej siostra by�a wspania�a. Zawszeznajdowa�a czas, aby wyt�umaczy� zadania szkolne lub bypom�c Narni, ilekro� ta poprosi�a.Spodnie rozdar�y si�, gdy bieg�a po korytarzu szkolnym,zastanawiaj�c si� nad tym, co powiedzia�a nauczycielka or�nicach pomi�dzy m�czyzn� a kobiet�. Szkoda, �e Narni nieuwa�a�a na lekcji, wiedzia�aby wi�cej. By�a pewna, �e ojciecwszystko jej wyt�umaczy.Ojca nadal nie by�o. Narni od�o�y�a spodnie. Wyjrza�aprzez okno. Niebo ciemnia�o. M�czy�ni unosili si� wpowietrzu trzepocz�c t�czowymi skrzyd�ami. Wielkie��topomara�czowe s�o�ce chyli�o si� ku zachodowi.Narni przypomnia�a sobie pi�� nakaz�w Pana, jutro b�dziez nich odpowiada�.1. Nie b�dziesz podwa�a� s��w Pana.Narni po�o�y�a si� do ��ka.2. Nie b�dziesz sprzeciwia� si� woli Jego.S�o�ce zrobi�o si� czerwone.Dziewczynka zerkn�a do zeszytu. Trzecie nakazaniewypada�o jej z g�owy.3. Zakaza� Pan m�czyznom wst�pu w Ostatni� Bram�,albowiem nie dla nich zosta�a stworzona.Ptak przemkn�� poprzez tarcz� s�o�ca.4. Zakaza� Pan wst�pu kobietom na G�r� �ez, albowiem niejest to miejsce im przeznaczone.Wiatr szarpn�� zas�onami.5. Zakaza� Pan m�czyznom przebywa� na G�rze �ez w nocy wczasie alconu, albowiem Pan wtedy p�acze.Niebo sta�o si� kompletnie granatowe. Le�a�a jeszczegodzin� czekaj�c na ojca, ale zapad� zmrok, po nast�pnejgodzinie straci�a nadziej�, �e ojciec dzi� wr�ci. Po ciemku�aden m�czyzna nie lata�; grozi�o to rozbiciem si� owiatrochrony lub �ciany Domu.Zrezygnowa�a i zm�czona zasn�a.Nowo narodzony unosi� si� w powietrzu. Rytmiczneuderzenia pomara�czowych skrzyde� utrzymywa�y go wprzestworzach.Lecieli wraz z innymi ch�opcami w kierunku Domu M�czyzn.Lot by� przyjemny i �atwy. Ch�opak si� dziwi�, nigdywcze�niej nie lata�, a podniebne szybowanie wydawa�o mu si�czym� zupe�nie naturalnym.Po godzinie lotu smuk�y kszta�t Domu M�czyzn powi�kszy�si� znacznie. Mo�na by�o dostrzec okna, tarasy iwiatrochrony.Wyl�dowali na jednej z zachodnich platform. L�dowanie, wprzeciwie�stwie do latania, okaza�o si� trudne. Kilkuch�opc�w obi�o sobie kolana lub inne cz�ci cia�a.M�czy�ni, kt�rzy czekali na nich w wie�y, pomogli im wsta�.Kilku innych po kr�tkim przem�wieniu wskaza�o nowonarodzonym ich pokoje.Zaczyna�o si� nowe �ycie.Rano ojciec ju� by�. Oczywi�cie, zrobi� zakupy i matkamog�a spokojnie zaj�� si� �niadaniem.Ojciec goli� si� w �azience, jego pomara�czowe skrzyd�a,na kt�rych matka natura rozsia�a ��te plamki, zajmowa�yprawie ca�� �azienk�, zw�aszcza �e by�a bardzo ma�a.Narni przywita�a si� z matk� i siostr�, kt�ra pa�aszowa�akanapki. Przesz�a do �azienki, stan�a w drzwiach i patrzy�ana ojca.- Cze��, s�onko!- Cze��, tatku.Ojciec wygl�da� bardzo zabawnie wysmarowany kremem dogolenia.- O co chodzi? - zapyta�.Narni poczu�a si� o�mielona. Waha�a si� tylko chwilk�.- Tato, dlaczego tylko m�czy�ni maj� skrzyd�a? Idlaczego nie ma tu ch�opc�w w moim wieku?Ojciec nawet nie przerwa� golenia.- Dlaczego tylko m�czy�ni maj� skrzyd�a, nie wiem. Towola Boga. On tak nas stworzy�, mo�e mia� dobry humor?- Dlaczego w Ksi�dze m�czy�ni nazwani zostali �zami?- Mo�e dlatego, �e pojawiaj� si� na G�rze �ez Boga?- Sk�d si� tam bior�?Narni by�a schowkiem pyta�, co jaki� czas kt�re� z nichwyskakiwa�o i domaga�o si� odpowiedzi. Nox niestrudzeniedyskutowa� z c�rk�, uwielbia� jej napady ciekawo�ci.- Sam bym chcia� wiedzie�. Nikt nigdy nie odpowiedzia� nato pytanie. Zawsze w alconie dzie� lub dwa po odej�ciu kilkukobiet w Ostatni� Bram� znajduje si� paru ch�opc�w na G�rze�ez. Zawsze tylu, ile kobiet odesz�o.- Ka�dy m�czyzna to �za uroniona za odesz�� kobiet� -doda�a matka.- Twoja mama mo�e mie� racj�.- Troch� to dziwne. Tato, czy to prawda, �e macie dwaserca?- Jacy my? Powiedzia�a� "macie".- Mia�am na my�li was, wszystkich m�czyzn.- Aha. Tak, moja c�rko, ka�dy m�czyzna ma dwa serca,prawdopodobnie aby m�g� lata�. Latanie to du�y wysi�ek,gdyby�my mieli jedno serce, pewnie byliby�my bardzo zm�czenika�dym lotem, a tak czasem tylko dostajemy zadyszki. Paniwam tego na biologii nie m�wi�a?Narni u�miechn�a si� szelmowsko.- M�wi�a, m�wi�a, tylko ja nie bardzo s�ucha�am.- O, �eby ci�...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]