MUSI KOCHAĆ QUIDDITCH - drarry, Opowiadania PDF, Drarry PDF
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
MUSI KOCHAĆ QUIDDITCH
Rozdział 1
Harry przewrócił oczami, gdy Hermiona prychnęła nieelegancko, obracając się na krześle, by go
widzieć.
- Naprawdę, Harry. Internetowe randki?
Oczy Harry'ego błysnęły defensywnie. Hermionie łatwo było patrzeć z góry na jego próby znalezienia
partnera; ona miała Rona. Dwoje jego najlepszych przyjaciół było razem od pięciu lat - przez parę lat
po wojnie spotykali się z innymi ludźmi - i mieli zamiar pobrać się za trzy miesiące. Nie, żeby Harry
nie był szczęśliwy; był. Był podekscytowany byciem drużbą Rona, podekscytowany obserwowaniem,
jak dwoje cudownych ludzi zaczyna nowy rozdział w życiu. On po prostu chciał tego samego.
- Nie mów tak - Harry powiedział karcąco. - Wiesz, że poznawanie nowych ludzi nie jest dla mnie tak
łatwe jak dla innych facetów. Ostatnim razem, gdy poszedłem na noc dla singli w lokalnym barze,
zostałem zaatakowany przez śliniące się kobiety.
- Większość mężczyzn byłaby zadowolona, mając tuzin pięknych czarownic zwisających im z
ramienia, Harry - powiedziała Hermiona z ledwo powstrzymywanym uśmieszkiem.
- Bez wątpienia – stwierdził Harry kwaśno. - To nie o moje ramię się martwiłem. Jedna z nich
wsadziła mi rękę w spodnie!
Uśmiech Hermiony urósł, gdy patrzyła na oburzony wyraz twarzy Harry'ego.
- I przypuszczam, że trudno jest przyciągnąć przystojnego czarodzieja, będąc po kolana w
czarownicach - powiedziała ze śmiechem.
- Masz rację, Hermiono - rzekł Harry ze sztuczną irytacją. - Masz cholerną rację. Czy przyszłaś, żeby
mi pomóc to napisać, czy tylko mi się naprzykrzać?
Hermiona przeniosła swoją uwagę z powrotem na ekran komputera przed nią. Ogłoszenie Harry'ego
było dalekie od wyrafinowania, ale z drugiej strony, Harry także był.
- A więc wyjaśnijmy to sobie - powiedziała, chichocząc szaleńczo ze swojej gry słów(*). Harry
przewrócił oczami. - Masz nadzieję znaleźć poważnego partnera z ogłoszenia w sieci?
Harry pokiwał głową. Hermiona zauważyła jego poważny wyraz twarzy i westchnęła z rezygnacją.
Jeżeli Harry chciał ogłoszenie na internetowej stronie randkowej, to Hermiona upewni się, że jest ono
najlepsze, jakie mogło być. Kiedy w końcu skończyli, mieli gotowe ogłoszenie które wyraźnie
mówiło, czego Harry szukał w partnerze, używając swobodnego i lekkiego języka, takiego jak Harry.
- Jesteś pewny, że nie chcesz dodać kolacji przy świecach i długich spacerów po plaży? - Hermiona
zapytała, ruszając brwiami sugestywnie.
Harry próbował utrzymać surowy wyraz twarzy, ale musiał się uśmiechnąć. Rzucił w Hermionę
poduszką z pobliskiego krzesła.
- Och, odwal się - powiedział czule. - To jest świetny pomysł. Poza tym, wiesz jak bardzo nie cierpię
piasku między palcami.
xxx
- Posłuchaj tego, Draco! Jest idealny dla ciebie - wykrzyknął Blaise ze sztucznym zachwytem,
przewijając w dół ekranu, by przeczytać jedno z setek ogłoszeń na stronie randkowej, do której Draco
dołączył tydzień wcześniej.
- "Szukam czarodzieja, z którym mógłbym dzielić kolacje przy świecach, długie spacery po plaży i
relaksujące wakacje. Wyobraź mnie sobie wysokiego, ciemnego i przystojnego jak Harry Potter. Ty
również powinieneś być wysportowany i przystojny. Wolę poważne związki od jednorazowych
spotkań, ale oba są mile widziane."
Draco skrzywił się, jęcząc, gdy kładł głowę na stole. Może Blaise miał rację, gdy mówił, że tylko
frajerzy zamieszczali ogłoszenia na takich stronach. Jego ramiona spięły się, ale odetchnął i zmusił się
do spokoju. Wszyscy nie mogli być frajerami. Przecież
on
zamieścił swoje ogłoszenie, czyż nie?
- Jestem podekscytowany twoją wesołością, Blaise - stwierdził sucho.
- Nie? To może ten. Chce kogoś, kto go "będzie dominował, w każdym sensie tego słowa" - przeczytał
Blaise, patrząc na Draco z uśmieszkiem.
Oczy Draco zwęziły się, gdy wyciągnął rękę i zabrał laptop Blaise'owi, który podniósł ręce w geście
obrony i zrobił minę niewiniątka.
Serce mu zamarło, gdy kontynuował przeglądanie krótkiej listy nowych postów. Pansy otworzyła
internetowy serwis randkowy rok temu, najwyraźniej czerpiąc inspirację z reklamy, którą zobaczyła w
mugolskiej telewizji. Po miesiącach nakłaniania, Draco w końcu uległ i zgodził się na założenie konta.
Jak to Pansy pomocnie zwróciła mu uwagę, był on świetny przy spotkaniach twarzą w twarz, mógł
przy okazji spróbować czegoś nowego. Przynajmniej przez internet mógł znaleźć kogoś, kto byłby
zainteresowany raczej nim, niż jego fortuną czy rozgłosem.
- Czekaj, wróć - powiedział Blaise, jego głos nagle spoważniał. Przesunął swoje krzesło, by móc
widzieć ekran, gdy Draco przeglądał ogłoszenia.
- "Musi Kochać Quidditch" - Blaise przeczytał. - To mogłoby być coś, co nie? Otwórz to, żebyśmy
mogli zobaczyć więcej.
Draco przewrócił oczami, ale posłuchał, otwierając post zatytułowany "Musi Kochać Quidditch" z
westchnieniem. Jego heteroseksualny przyjaciel miał o wiele więcej zabawy, oceniając jego
potencjalnych konkurentów niż sytuacja to usprawiedliwiała.
Musi Kochać Quidditch
Jestem zapalonym fanem i amatorskim graczem; powinieneś być wysportowanym facetem, który lubi
to samo. Zainteresowanie w podróżowaniu, dobrym jedzeniu i winie oraz ogrodnictwie również jest
konieczne. Kocham gotować, powinieneś albo dzielić moją pasję, albo być smakoszem i doceniać moje
posiłki. Moja praca zostawia mi wystarczająco czasu na rozwijanie zainteresowań; twoja również
powinna. Szukam stałego związku; odpowiedz tylko jeżeli szukasz tego samego. Lubię spędzać czas w
domu lub z przyjaciółmi; ty również powinieneś unikać klubów. #13279
Draco przeczytał ogłoszenie dwa razy, opierając się pragnieniu, by wyliczyć ich wspólne
zainteresowania na palcach. Ten facet brzmiał dla niego idealnie i Draco rozumiał, że Blaise również
tak myślał, skoro jeszcze się nie odezwał.
Post nie był podpisany, nie miał też żadnych informacji kontaktowych oprócz numeru
identyfikacyjnego. Draco wiedział, co to znaczy, jego post również nie posiadał żadnych personalnych
informacji. Pansy pozwalała zachować anonimowość na stronie tylko wysoko postawionym osobom i
to tylko po tym, jak osobiście zweryfikowała ich tożsamość i przyczynę dyskrecji. Po procesie
weryfikacyjnym klient dostawał losowy numer i adres e-mail. Nawet jeżeli Draco by chciał, nie
mógłby wydobyć tożsamości tajemniczego mężczyzny od Pansy; składała ona Przysięgę Wieczystą
każdemu z tych specjalnych klientów, zapewniając im prywatność.
Blaise obserwował twarz Draco, gdy jego przyjaciel analizował post. Wiedział, że życie miłosne
Draco było od dawna bałaganem. Miał za sobą długą listę nieudanych związków. Mężczyźni chcieli
się z nim spotykać albo dla jego pieniędzy - by ich utrzymywał lub finansował rozmaite pomysły na
biznes - albo dlatego, że podobał im się status osoby, która spotykała się z tak znanym mężczyzną.
Draco był kochany i nienawidzony przez prasę w tym samym czasie; każdy jego ruch był pokazywany
w najróżniejszych czarodziejskich gazetach. Blaise zmarszczył nos w odrazie. Nienawidził
poszukiwaczy sławy nawet bardziej niż skner, bo wyciągali Draco, żeby mogli zostać
sfotografowanym przy jego ramieniu. Draco nienawidził prasy i pokazywania się publicznie i, chociaż
nigdy by się do tego nie przyznał, w głębi serca lubił siedzieć w domu.
- No więc? - zapytał Blaise, zniecierpliwiony milczeniem Draco.
- To brzmi zbyt dobrze, żeby było prawdziwe - pewnie wygląda jak troll - stwierdził Malfoy, śmiejąc
się słabo. Nawet samemu sobie nie przyznał się, jak bardzo chciał, żeby to internetowe randkowanie
się udało; teraz, kiedy znalazł kogoś nawet średnio interesującego, jego odwaga chwiała się.
- Twoja Malfoyowa maska znika, Draco - zauważył Blaise z uśmiechem. - Nie możesz się doczekać,
żeby się z nim skontaktować. To widać. No, dalej. Zrób to.
Draco zawahał się, ale kliknął na numer identyfikacyjny. Wpisał swoją nazwę użytkownika i hasło,
pozwalając stronie skontaktować tajemniczego mężczyznę z postem Draco. Nie poda ona żadnych
osobistych informacji, bo on także miał specjalne członkostwo, ale dostarczy mężczyźnie jego adres e-
mail oraz kopię jego ogłoszenia.
Draco przełknął, gdy wiadomość została wysłana; teraz czas na ruch tajemniczego mężczyzny.
xxx
Harry podniósł się szybko po odczytaniu swojej poczty, śpiesząc do kominka i wrzucając do niego
szczyptę proszku Fiuu.
- Dom Rona i Hermiony - powiedział wyraźnie, wsadzając głowę w zielone płomienie.
Hermiona usłyszała ryk kominka, gdy właśnie kończyła robienie kolacji. To znaczy, skończyła
podawać zamówione jedzenie, co mogło być traktowane jako przygotowanie kolacji, myślała.
Chwyciła ścierkę, by wytrzeć plamę z curry na ręku i weszła do salonu.
- Harry? Przychodzisz do nas? Właśnie zrobiłam kolację - powiedziała.
- Zastanawiałem się, czy nie moglibyście z Ronem przynieść jej tutaj - zapytał Harry nieśmiało. -
Właśnie dostałem cudowną odpowiedź na moje ogłoszenie i chciałbym, żebyś mi pomogła odpisać.
Komputery i inne urządzenia elektroniczne nie działały dobrze przy magii, co znaczyło, że
przeniesienie ich przez kominek lub aportacja mogła spowodować ich zniszczenie. Laptop Harry'ego
był chroniony przed magią w jego domu, ale te zabezpieczenia nie wytrzymałyby siły magicznej
transportacji.
- Oczywiście. Będziemy za chwilę - odpowiedziała Hermiona z pobłażliwym uśmiechem. - Tylko
spakuję kolację. Otwórz jakieś wino, dobrze?
Harry pokiwał głową i wyciągnął ją z kominka, a Hermiona wróciła do kuchni i przeniosła zamówione
jedzenie z powrotem do pudełek. Potrząsnęła głową z dobrodusznym wyrazem twarzy przez tę ironię.
Ron nalegał, żeby zjedli, zanim zabiorą się za odpowiedź Harry'ego na e-mail, utrzymując, że będzie
im się myślało o wiele lepiej, jeżeli nie będą głodni. Harry skubał curry bez zainteresowania, umysł
miał wyraźnie zajęty anonimowym facetem, którego post brzmiał idealnie. Jego imię i inne detale
osobiste nie były załączone i Harry był pełen obaw, zastanawiając się, co to oznaczało. Nie był
pewien, czy chciał spotykać się z kimś sławnym; on sam przyciągał wystarczająco dużo uwagi. Co,
jeżeli ten mężczyzna był profesjonalnym graczem Quidditcha, czy coś takiego? Byłoby niemożliwe
trzymać się z dala od publiki i spotykać się z kimś takim.
Po kolacji Harry sprzątnął talerze i położył swój laptop na kuchennym stole. Ron osunął się na krześle,
nie tyle niezainteresowany, co wyraźnie zakłopotany byciem zamieszanym w życie miłosne
Harry'ego. Oczy Hermiony zabłysły gdy przyciągnęła komputer bliżej do siebie, czytając
zautomatyzowaną odpowiedź na ogłoszenie przyjaciela.
Do:
MusiKochaćQuidditch[at]MagiczneRandkiOnline .uk
Od:
AutoOdpowiedźBot[at]MagiczneRandkiOnline .uk
Niedziela, 11 Maja 2008, 18:37
Re: Zainteresowanie twoim postem
Drogi Użytkowniku
#13279,
Użytkownik
#11837
wyraził zainteresowanie twoim postem. Proszę zapoznać się z postem użytkownika
i skontaktować się z nim bezpośrednio pod jego adresem e-mail:
IntrospektywnyIntelektualista[at]MagiczneRandkiOnline .uk
Introspektywny Intelektualista
Szukam partnera, który lubi samotność oraz docenia ciszę i introspekcję. Wymagam dyskrecji i daję ją
w zamian. Jestem wysportowany i oczekuję tego samego od mojego partnera. Moje zainteresowania to
podróże, Quidditch, działalność intelektualna oraz dobre jedzenie i picie. Lubię dowcipne
przekomarzanie się oraz inteligentną konwersację; mój partner musi być do tego zdolny. Jestem
samowystarczalny finansowo i wymagam tego samego u mojego partnera. Musi lubić dzieci. #11837
Magiczne Randki Online życzą ci wszystkiego najlepszego w poszukiwaniu miłości.
Dziękujemy za twój patronat; pamiętaj, prawdziwa miłość jest tylko kliknięcie stąd.
Zespół Magicznych Randek Online
Hermiona zamyśliła się. Mężczyzna brzmiał trochę pretensjonalnie, ale jego zainteresowania - i
wymagania dla prywatności - pasowały do Harry'ego. Kawałek o dzieciach przystopował ją.
- Czy myślisz, że ten czarodziej ma dzieci? - zapytała Harry'ego, który krążył w pobliżu czekając na
jej reakcję.
- Może. Może po prostu ma siostrzeńców i siostrzenice, z którymi często się widuje, a może jest
zainteresowany adopcją - zastanawiał się Harry. Dużo myślał o tym wymogu; prawdę mówiąc, sam
prawie zamieścił podobny w swoim poście. Pomyślał jednak, że byłoby to dziwne, skoro nie miał
dziecka, więc to opuścił, dochodząc do wniosku, że będzie jeszcze mnóstwo czasu na dyskutowanie
swojego pragnienia posiadania rodziny z potencjalnym partnerem.
- I nie przeszkadza ci to? - Ron odezwał się, spoglądając pytającym wzrokiem.
Harry pomyślał przez chwilę i pokiwał głową.
- Chcę mieć rodzinę, Ron. Chciałem mieć ją tak długo, jak tylko pamiętam. Bycie ciotą tego nie
zmienia, wiesz. To, że jestem gejem nie znaczy, że nie byłbym dobrym ojcem - powiedział, patrząc
Ronowi w oczy.
- Ron zaczerwienił się, zmieszany, że jego słowa zostały opacznie zrozumiane.
- Wcale nie o to mi chodziło, Harry! Byłbyś cudownym ojcem. Chodziło mi o to, czy chciałbyś
wychowywać cudze dziecko - Ron powiedział szybko.
Harry uśmiechnął się do niego krzywo.
- Raczej nie będę miał własnego, skoro myśl o spaniu z kobietą budzi we mnie odrazę - odpowiedział
Harry, krzywiąc się i uśmiechając przepraszająco do Hermiony. - Moja jedyna opcja to zaadoptować,
lub znaleźć partnera, który już ma dziecko.
Ron pokiwał głową, a Hermiona wstała, by lekko uściskać Harry'ego. Oparł głowę na jej ramieniu, a
ona złożyła pocałunek na jego potarganych włosach.
- Odwrócimy kota ogonem - powiedziała rzeczowo, wypuszczając Harry'ego. - Odpowiedź musi być
na tyle żartobliwa i inteligentna, by utrzymać zainteresowanie tego faceta. Później możemy się
martwić o reprodukcyjną przyszłość Harry'ego. Powiedzmy, tak po ich pierwszej randce.
Hermiona zawahała się, przygryzając dolną wargę, jak gdyby kłóciła się z samą sobą.
Gdy Harry przekrzywił głowę w niemym pytaniu, uśmiechnęła się lekko.
- To nie są twoje jedyne możliwości, wiesz. To znaczy, żeby mieć dzieci - powiedziała lekko
skrępowana.
Twarz Harry'ego rozjaśniła się w uśmiechu. Kochał swoich przyjaciół, zwłaszcza, kiedy się o niego
tak martwili.
- Och, wiem. Mogę wynająć surogatkę, żeby urodziła moje dziecko. To nie jest dla mnie szczególnie
ważne, szczerze mówiąc. Jakie znaczenie ma to, czy dziecko byłoby biologicznie moje czy nie?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]